PIĘKNIE, PIĘKNIE!!! CANON EOS 1D X
Coś mam przeczucie, że najważniejsze premiery dopiero przed nami! Canon pięknie przyłożył nowym, długo oczekiwanym korpusem. Jestem bardziej niż zadowolony, że nie spełniły się plotki i przewidywania moich kolegów, jakoby super-następca modelu EOS 1D mk IV miał mieć matrycę mniejszą od FF – czyli z przelicznikiem x1.3 – jak poprzednicy. Bardzo mnie cieszy FullFrame! Poza tym masa skurczona (znacznie) do 1180g. Szkoda, że (taka specyfika) grip jest na stałe. Za to genialnie wysokie czułości i prędkość – zarówno w aspekcie AF jak i 12/14 kl/sek. budzą respekt i radość. Ciekaw jestem tylko kluczowych danych – tzn. ile klatek RAW w serii pomieści bufor… bo jeśli ma się zapchać po 2 sekundach (zrobi już przynajmniej 24 klatki) to będzie problem. Nie chodzi mi o kręcenie filmu – a jedynie o sytuacje, kiedy np. fotografuję narciarzy i po jednym zjeździe mam kilka krótkich serii pod rząd – tak po 5-12 klatek i zaraz jedzie kolejny narciarz, albo jadą jeden za drugim… i akcja trwa powiedzmy przez kilkadziesiąt sekund, czyli robiąc nawet krótkie 1-2-3 sekundowe serie, ale mając ich powiedzmy 7 – jesteśmy w stanie szybko taki bufor zapchać. Dlatego w USA oferowano serwisowo zwiększenie ww. bufora w aparatach NIKON D3. Przyznam, że sam dużo bardziej potrzebowałbym korpusu o prawie połowę mniejszej prędkości (7-8 kl/sek), ale równie dobrze uszczelnionego, ze świetnym AF i buforem na te 50 klatek. No i bez gripa – odstraszającego ludzi na targowiskach na końcu świata i nęcącego złodziei… Czego sam kiedyś doświadczyłem z nowiutkim EOS 1 Ds mk2. Więcej danych technicznych na fotopolis.pl
Pisanie po nocy… chyba 3 raz poprawiam krótki tekst.
Mnie zastanawia sprawa matrycy i obrazu jaki ma generować. Ten model ma być jedyny i łączyć korpus reporterski (czyli szybki ale z mniej gęstą matrycą) ze studyjnym (czyle przede wszystkim posiadający gęstą matrycę). Szybkość jest imponująca, ale sprawa gęstości matrycy już zagotowała fora. Canon mówi, że 18 będzie lepiej niż dotychczasowe 25. To nie pierwszy model, w którym Canon z wojny na piksele Canon się wycofuje.
Zagęszczanie pikseli powyżej 25 mln (przy FullFrame) nie bardzo ma sens z powodów optycznych. Te 25 mpix w NEX-& czy A77 (SONY) to niemal „kres wydajności” optyki przy APS-C (x1.5). Ile można jeszcze władować pikseli, jeśli szkło zaczyna być najsłabszym ogniwem? Sądzę, że najdalej w okolicach 40 mpix (FF) – choć nie chcę być jak Bill Gates, który kiedyś powiedział (w zasadzie palnął) o ilości kb RAM wystarczającej komputerowi PC… Chyba, że wynajdą lepszy system od filtra RGGB. Wtedy większa gęstość będzie oznaczała lepszą paletę barw. Ale o ile powiększanie spektrum ma sens? Kolory już są niezłe, nawet czerwień nie przypomina zupełnie tej mdłej, zawsze takiej samej z pierwszej połowy ubiegłej dekady. Przez jakiś czas będzie jeszcze wojna na ISO. Dojdziemy w pewnym momencie (już niedługo) do momentu, w którym wyraźną przewagę będzie dawał tylko mózg i wiedza. To tak jak już nie poprawia się noży kuchennych, bo co tam jeszcze można poprawić? Za kwotę dostępną w prawie każdym zachodnim domu można kupić nóż najwyższej próby, profesjonalny garnek. I co? I tak zawsze wychodzi kto umie gotować, a kto nie. Wystarczy spojrzeć ile komu zabiera obranie i posiekanie 10kg cebuli. Profesjonalny kucharz zostawi amatora o kilka długości za sobą. Osobiście czekam na kres wojen pikselowych (albo ISO-wych) z innego powodu. Nie będzie o co się ścigać, to koncerny będą musiały sobie znaleźć inną gałąź przemysłu do golenia społeczeństwa. Mniejsza promocja i marketing przełożą się na mniejszą popularność fotografii wśród mas. Aparat znów „wróci” do miłośników fotografii, przestanie być fetyszem, który wraz z pokaźnym teleobiektywem ma przedłużyć facetowi… wiadomo co.
Zawsze mi się wydawało, że Sony lubi dolewać oliwy do ognia dodając kolejne miliony pikseli, a jako że jest wielkim potentatem na rynku matryc to inni dotrzymują kroku. To przedstawiciel Sony powiedział kiedyś, że ograniczeniem przed wyprodukowaniem kompaktu z matrycą 60 MP jest wydajność elektroniki jaką można zmieścić w małym korpusie, ale tylko do czasu. Biorąc pod uwagę fakt, że małe kompakty z matrycami wielkości połowy paznokcia mają już po 16 MP, to 18 MP w profesjonalnym korpusie wydaje się niewiele, ale wiadomo o co chodzi :). Canona zawsze lubiłem za praktyczne podejście. Każdy sprzęt Canona jaki dotychczas miałem lub używałem (aparaty, drukarka, skaner, kamera) robił to co do niego należało. Nigdy nie natrafiłem z funkcję, która była dobra na papierze a w praktyce nie działała, wszystko zawsze było OK w danej klasie sprzętu. Oczywiście zawsze można było wyliczyć braki wyposażenia, rzeczy które chciało by się mieć w danym sprzęcie, a ich nie było, ale dużo tu zależy od danej „półki” sprzętowej. Z amatorskiego podwórka pamiętam taki mały amatorski kompakcik z połowy pierwszej dekady obecnego wieku. Nazywał się A510. Był dość tani, i Canon zaprojektował go tak, by użytkownik nie czół się traktowany przez producenta jak idiota. Cały zakres trybów manualnych, dobrze skrojony obiektyw o jakości lepszej niż ówczesne „Zeissy” montowane w cyfrówkach Sony i szybki procesor. To wszystko zamknięte w taniej obudowie, i zbudowane na matrycy 3MP. W tamtym czasie standardem było 5MP a na rynku pojawiały się już kompakty z matrycami 8MP. Rzecz w tym, że jakość zdjęć z tego Canona przewyższała praktycznie wszystkie obrazy z aparatów z matrycami 5MP, i to zarówno pod względem reprodukcji kolorów jak i praktycznej szczegółowości obrazu (sam sprawdzałem kilka topowych modeli i robiłem odbitki). Ludzie okazali się nie być idiotami i od razu odkryli ten aparacik. Na forach i w testach wypowiadano się o nim z dużym, uzasadnionym entuzjazmem i właściwie nikt nie mówił, że A510 ma „tylko” 3MP. Nie zrozumcie mnie źle, chodzi mi po prostu o rozsądne podejście, czy to w amatorszczyźnie czy w profesjonaliźmie.. W zaawansowanych kompaktach o zacięciu niemal zawodowym dokonał się już jeden odwrót do niższych rozdzielczości. O ile 16MP w amatorskim kompakcie jedynie psuje obraz, o tyle na dużych matrycach też można przegiąć i Sony wydaje się krok za krokiem iść w takim kierunku. Tak to sobie po cichu wyobrażam.
„Aparat znów “wróci” do miłośników fotografii, przestanie być fetyszem, który wraz z pokaźnym teleobiektywem ma przedłużyć facetowi… wiadomo co”
Oj, jak by dobrze było :)
W kwestiach technicznych pozwolę sobie na jedno spostrzeżenie. Mój pierwszy aparat cyfowy miał matrycę 8MP a w moim telefonie też mam dziś 8MP. Matryca w moim telefonie jest wielkości gówki od szpilki, optyka to małe koraliki i toto ileś tam razy mniejsze od mojego pierwszego cyfraka robi porównywalne technicznie zdjęcia.
W kwestii przyszłości fotografii. Wydaje mi się, że przyszłością fotografii jest film. Fotografia będzie jej pochodną. Będziemy robić filmy, z których – jeśli jeszcze zajdzie potrzeba – wyciągnie się pojedynczą klatkę. Film, nawet technicznie nędzny robi większe wrażenie niż świetna fotografia z tego samego wydarzenia. Rozważam tutaj ilościowo i dam przykład. Zobaczcie ile ludzi na koncertach wyciąga komórki i robi filmy a ilu zdjęcia. I ten trzęsący się film zrobi większe wrażenie na dużej liczbie odbiorców. Zatem film to przyszłość i chyba producenci a zwłaszcza Canon chce tu wieźć prym. Jego 5D mk2 zrewolucjonizował świat filmowy, bowiem sprawił, iż fotograficy – mając w dłoni przy okazji świetną kamerę – zaczęli robić filmy.
No właśnie. Film. A teraz wyciągnijmy z namiotu o poranku pana Marka. Hipnotuzującą magię, którą ma przed sobą utrwali nie na klatce lub killu, ale w sekwecji zwanej filmem. Te parenaście sekund filmu zrobi dużo większe wrażenie (pamiętajmy, że olbrzymie telewizory, czy rzutniki to standard) od pojedynczej klatki.
Dzisiaj mamy kamery z moźliwością filmowania. Z premierą Canona 1D X być może będzie to równoległa kamera fotofraficzna i filmowa. Ten trend zmierza ku kamerom filmowym z możliwościom fotograficznm. Jego kres to film, z którego czasem, ktoś wyciągnie klatkę.
Panie Jarosławie, jeżeli ma Pan myśli ogólny trend, to chyba mogę się zgodzić. Marek pisał już o tym przy okazji premiery nikonowych bezlustrowców. Zresztą Canon faktycznie przewiduje taki rozwój techniczny i to nie od dziś: http://www.fotopolis.pl/index.php?n=11145.
Gdybym miał posunąć się dalej, to zwrócił bym uwagę na obecny rozwój technologii 3D. Ale o dziwo, właśnie 3D uświadamia wielu ludziom, że nie da się żadną z tych technologii utrwalić prawdziwego świata. Dla tego, mimo ogólnej fascynacji techniką i błyskawicznym rozwojem sprzętu (czasem bywa, że jest to raczej zwój), jaki przeżywa ludzkość, nie martwił bym się o miejsce bardziej klasycznego podejścia do spraw fotograficznych. Znam wiele osób, które niezależnie od cyfry używają klasycznych kamer od małego obrazka, przez różne średniaki aż po wielkoformatowce. Większość tych ludzi doskonale rozumie różnicę między fotografowaniem, a filmowaniem. Jednego drugim nie da się zastąpić, tak jak grafika komputerowa nigdy nie zabiła technik klasycznych. To są po prostu dwa zupełnie różne światy mimo iż mają wiele powiązań. Zwracam również uwagę na fakt, że wiele osób swoje pamiątkowe zdjęcia robi cyfrą już około dziesięciu lat. Jest to na tyle długi czas, by wiele z nich odczuło „ciemną stronę cyfry”, albo mówiąc inaczej, ciemną stronę gwałtownych rewolucji technicznych. Znam nie jedną osobę, która straciła swoje zdjęcia i FILMY, bo po pięciu latach padła płyta CD i nic się nie ostało. Jasne, że teraz rodzą się coraz doskonalsze technologie przechowywania danych, jednak wszystkie one są bardziej toporne niż normalny album ze zdjęciami. Moje zdanie jest takie: postępu nie da się zatrzymać, ludzie zawsze znajdą sobie jakieś ograniczenia, które będą starali się pokonać. To po prostu leży w naszej naturze i stanowi o tym kim jesteśmy. Uważam również, że technologie używane przez dane pokolenie, odzwierciedlają stan danej epoki i tylko tyle. Obrazy towarzyszą ludziom od baaaardzo dawna i dziś wszystkie bywają fascynujące, nie zależnie od tego kto, kiedy i jak je stworzył. Patrząc na sprawę z tego punktu widzenia, nie ma większego znaczenia, czy zdjęcie jest analogowe, cyfrowe, czy jest po prostu klatką wyjętą z filmu. Dla mnie, w jakimś sensie, istotne jest to co zostanie po twórcach owych obrazów. Nie chce być posądzony o czarnowidztwo, ale wydaje mi się, że z pośród miliardów kadrów jakie dziś powstają, za 300 lat zostanie jednie jakiś marny procent. Dziś łatwość tworzenia obrazów sprawia, że ludzie po prostu je konsumują, i „wydalają”. Osobiście nie jestem tym zachwycony, ale z drugiej strony nie muszę się zbytnio przejmować czym żyją inni, do póki nie odczuję że mi coś zagraża. Pozdrawiam.
Pański mail, panie Flawiuszu jest idealną pointą :-)
A 3D też mi się nie podoba i dodatkowo męczy.
Skoro o nowinkach mowa, to:
http://fotoblogia.pl/2011/10/20/lytro-light-field-camera-pierwszy-aparat-w-ktorym-ustawisz-ostrosc-po-zrobieniu-zdjecia
Ciekawe, jak to działa, taki dziwny raw który ma dać możliwość ostrzenia i zmiany parametrów po zrobieniu zdjęcia. Ciekawe czy to sztuczka, czy prawdziwa technologia która kiedyś trafi gdzieś wyżej?
Witam Marku. Mam takie osobiste pytanie dotyczące systemu. Prawdopodobnie już nie zobaczymy lustrzanki z optycznym wizjerem ze stajni sony, więc tu moje pytanie. Czy kupisz kilka korpusów A900/850 na zapas, czy zastanawiasz się nad powrotem do canona??
Pozdrawiam Radosław.
Przede wszystkim – to mam zapas 2 korpusów A900, ale nie ukrywam, że już czekam na coś nowszego.
A77 zrobił na mnie piorunujące wrażenie, bo jestem zagorzałym przeciwnikiem podglądu elektronicznego w miejsce optycznego – ale to co tam zobaczyłem, zatkało mi gębę. Nie jestem ortodoksem. Przez 2 pierwsze lata PENTAX, później przez 10 lat fotografowałem NIKON’ami. W momencie gdy zaspali z cyfrą (wmawiając wszystkim przez 2 lata, że 6 mpix zupełnie wystarczy nawet profesjonaliście…) i od kilku lat miałem wrażenie, podobnie jak moi koledzy rozsiani po świecie, że centrala ma nas w d*pie szukałem alternatywy. System się sypał, zajmowali się poprawkami na poziomie F6 (jak dla mnie genialnego aparatu, tylko się spóźnili o prawie dekadę)… Trzeba było w końcu „wejść” w cyfrę – i wybrałem najlepsze z tanich rozwiązań – EOS 1DS mk2. Ja wiem, nie pomyliłem się – to jest tanie rozwiązanie – bo wtedy na pewno do wielu zastosowań trzeba było mieć LEAF’a albo PHASE ONE – to jest dla profesjonalistów. Mnie było ciężko na mentalny downgrade z 6×7 i 645 na wyłącznie mały obrazek, nawet jeśli to był DSmk2 czyli FullFrame prawie 17 mpix. Liczba megapikseli to nie wszystko. Potrzeba jeszcze właściwej plastyki – a to zapewnia odpowiednia optyka, o dobranej jasności do powierzchni kadru, potrzeba też kultury pracy, zakresu optyki i akcesoriów itd.
To dostałem w systemie CANON’a – nie do końca, ale z grubsza było. Co prawda w sumie wydałem coś w okolicy nowego, dobrego samochodu – ale to i tak ma się nijak do systemu opartego na 6×6 czy 6×7 z odpowiednią tylną ścianką za drobne 140.000 złotych (wtedy). A i tak brakowałoby obiektywów szerokich, szybkości pracy, albo poręczności – którą dawała Mamiya 7 II etc.
Dlatego w 2005 1 DS.
W 2008 zostałem zaproszony do potajemnego, przedpremierowego testowania A900. Od razu aparat uwiódł mnie wielką i jasną jak okno dachowe matówką. Lekki, wystarczająco szybki (mając w pamięci średnie formaty i pracę nikonami) – dodatkowo dający dostęp do świetnej, choć w podstawowym zakresie, optyki CARL ZEISS.
Z perspektywy 3 lat – brak mi 7-8 klatek na sekundę, w miejsce 5-ciu. Brak mi szybszego systemu AF. Poza tym świat idzie do przodu, a A900 – to jak pisałem – ukłon w kierunku klasyki. Kiedy CANON daje kilkadziesiąt tysięcy ISO w 1DX – to daje automatycznie bardzo dobre narzędzie mojej konkurencji, a ja nie chcę odstawać, bo to moja praca.
Czy przeskoczę? Zobaczymy. Na razie wiążę nadzieje z małą fuzją wewnątrz SONY – połączono komunikacyjnie departamenty odpowiedzialne za konstrukcję aparatów i te od profesjonalnych kamer cyfrowych. Efekty już widziałem przy okazji A77. Za moment będę się cieszył NEX-7. SONY jest absolutnym liderem w świecie filmu – mało kto może mu podskoczyć – np. niszowy RED, bo nawet PANAVISION – to nie PANASONIC, tylko SONY właśnie. Zobaczymy co zrobią, poczekajmy. Przecież nie chodzi o technologię tylko o możliwości. To jest praca. Co nie zmienia faktu, że marzę o czasach kiedy internet i cała fotografia cyfrowa znikną. Te zmiany przyszły zbyt szybko.
Pozdrawiam.
Marku, jaka rozdzielczość obrazu z Twojego punktu widzenia jest najrozsądniejsza? Idzie mi o megapixele na matrycy FF. Po prostu zastanowiłem się, czy przeskoczenie z 25 MP w Sony na 18 MP e Eosie DX nie było by odczuwalną stratą. To aż 7MP różnicy. Canon niby się chwali, że ta nowa matryca i tak daje więcej niż dotychczas 20MP, ale jak ta sprawa wygląda z twojej perspektywy? Miałem okazję oglądać zdjęcia z Olympusa E5 i przyznam szczerze, że jakość zdjęć była lepsza, niż z innych aparatów 4/3 z matrycą o tej samej rozdzielczości i nie chodzi tu o optykę. W kompaktach sprawa jest jasna, małe matryce przeładowane pikselami wypadają kiepsko. Ale jak to jest w FF? Np. jak wypada reprodukcja kolorów i rozpiętość tonalna w Alfie700 kontra Eos 1Ds. Wydawało by się, że przynajmniej rozpiętość tonalna powinna wypaść na korzyść starszego Eosa. Jak to w końcu jest?
To ja może wrócę do tego nieszczęsnego elektronicznego wyświetlacza. Otóż bawiłem się dziś A65, i też byłem całkiem pozytywnie zaskoczony. Jedynie co mnie zastanawia, to jak ten „telewizorek” będzie pracował w cieniach. Po mojej zabawie widzę że wyświetlacz trochę rozjaśnia czarne partie – tj jakby szum wchodził (szare i czerwone piksele). Jak myślisz jak to się będzie sprawdzać w fotografii krajobrazowej (wschód , zachód słońca), praca z filtrami szarymi.
Wizjer elektroniczny w A65 czy w A77 ma możliwość pracować w rożnych trybach, może odzwierciedlać obraz z matrycy głównej (czyli będzie świecił w zależności od parametrów ekspozycji), może też starać się „wyrównać” jasność i wówczas będzie rozjaśniał ciemne sceny albo przyciemniał zbyt jasne.
Co się zaś tyczy 18MPx w nowym Eosie, to nie jest to powrót do zdrowego rozsądku ale maximum jakie potrafi obecnie uciągnąć elektronika takiego aparatu, wystarczy sprawdzić jak zmniejsza sie szybkostrzelność wraz ze wzrostem ilości informacji do obróbki np. odszumianie na wysokich ISO.
Zgadzam się z Tobą Tompac, tylko dodałbym jeszcze jeden parametr – cenę. Elektronika może więcej, tak jak spokojnie większe mogą być bufory (jakkolwiek to zabrzmiało ;) pamięciowe. Nie pamięam, czy o tym pisałem – była taka usługa w niezależnych serwisach w USA – do D3 (m.in.) montowano dodatkowy cash mem – zdaje się rozszerzano do ok. 45-50 RAW. Rozmawiałem z łebskim kolegą – i on od razu powiedział, że fabrycznie montują tak małe kości tylko z uwagi na superwysoką cenę takich komponentów. Sądzę, że podobnie jest z całością – wyciąga się optymalny środek z wielkości matrycy, zdolności elektroniki – względem zdolności naszych, czy raczej zachodnich i dalekowschodnich, kieszeni. Niemniej, wielkość matrycy za wiele nie zmieni, te 24-25 to i tak sensowne maksimum przy parametrach optyki, obraz z 1 DS mk2 wyciągam w Adobe CR przy interpolacji do ok. 25 Mpix – i to w zasadzie wystarcza – i tak jest o niebo lepsze od skanów z 35 mm. Koniec końców – NEX’em 7 jestem zachwycony – i to jest – jak mi się wydaje – zestaw (parametrów) bardzo akuratny. Już czekam na następcę A900…
Witam Marku ponownie. Pisze tak z ciekawości po premierze nowego canona 5DmkIII dalej zostajesz z sony, czy powrót do cyfrowych korzeni czyli canon??? Baterie obiektywów już masz :)
Witam, Spokojnie poczekam do PHOTOKINY, na pewno S. pokaże coś nowego. Przyznam, że duet 1DX + 5Dmk3 to bardzo fajna propozycja i świetne, uniwersalne rozwiązanie. Na pewno z przyjemnością pofotografuję każdym z tych aparatów, ale spokojnie zaczekam… Póki co jestem ZACHWYCONY aparatem NEX-7 ! – i możliwość użycia go jako backupu dużego body na dalekiej wyprawie, gdzie każdy gram się liczy jest nie do przecenienia. Jestem pewien, że S. pokaże coś bardzo ciekawego, pewnie SLT – i choć jestem fanem największej i najjaśniejszej matówki wśród lustrzanek małoobrazkowych (A900) to wizjer NEX,a-7 jest pierwszym elektronicznym wizjerem, który mnie nie drażni i który akceptuję. Spokojnie poczekam – mam rewelacyjne szkła C.Zeiss, spory zestaw (właśnie testuję 135/1.8) i co prawda szkieł Canon’owskich nie sprzedałem, to nawet nie pamiętam kiedy ostatnio użyłem 1Dsmk2… na razie A900 sprawdza się super, w połączeniu z uzupełnieniem w postaci dyskretnego super-lunetkowca NEX-7 tworzy zgrany, świetny system. Jest to inna bajka niż Canon, ale nie pozwolę na bezsensowne psioczenie – że jeden czy drugi jest lepszy. Są inne. I tak jak NEX nie zastąpi lustrzanki, tak lustrzanka nie zastąpi … NEX’a !
Pozdrawiam z Kathmandu, Marek.