Remanent w Kathmandu
Wpadło mi przy „porządkach karcianych” w ręce zdjęcie – z porządków przedwyjazdowych, jakie zrobiłem jeszcze w Nepalu, w hotelu przed wylotem. Zawsze dobrze mieć „klar” w sprzęcie, poza tym trzeba odpowiednio przegrupować elementy bagażu. Drogie i cięższe rzeczy do podręcznego, reszta może lecieć głównym. Co istotne – coraz większy jest udział elektrycznych dupereli – kabli, zasilaczy. Za chwilę na stałe dojdą dodatkowe baterie „banki mocy” jak Hyperdrive Juice. Aparaty żrą coraz więcej prądu, wciąż opieram się wymianie SONY A900 na A99 – bo kocham klasyczną matówkę. Tylko ta miłość trochę ślepa – wizjer NEX’a jest świetny. Ale żre prąd…
Na zdjęciu brakuje komputera, bez którego w zasadzie już nie wyjeżdżam.
Marku, a wyobrażasz sobie że w przyszłości będziesz podróżował z jednym aparatem bezlustrowym z mobilnym systemem operacyjnym do pracy w sieci (poczta, prowadzenie bloga itp) i podręcznej obróbki zdjęć, z dość dużym ekranem dotykowym? Do tego jedna ładowarka, zero kabli, 3 – 4 obiektywy i kilka wydajnych akumulatorów? Samsung idzie w tym kierunku i jestem ciekaw czy inne marki też tak w końcu zrobią. Idea fajna, zamiast kilku wyspecjalizowanych urządzeń, jedno wydajne do wielu zastosowań. Ciekawe jak dalej się to rozwinie.