Appendix / ad. fotopolis

By MA / grudzień, 18, 2008 / 7 comments

For ol upierds!

Dziś po raz drugi, bo przedwczoraj po raz pierwszy, usłyszałem pytanie – „dlaczego na fotopolis ukazały się tak beznadziejne zdjęcia”.

Odpowiadam w punktach poniżej.
Po pierwsze – proszę sobie zadać pytanie, po co te zdjęcia publikowałem. Dla rozgłosu czy autopromocji? Nie. Po to, żeby się podzielić uwagami i spostrzeżeniami na temat używania A900-ki. 

Po drugie – „zamówienie” od Marty dostałem emailem w środku trasy w Himalajach (łącze satelitarne, gdzieś na prawie 4000m n.p.m.), miesiąc po przyjeździe do Nepalu, kiedy realizowałem inny projekt.

Po trzecie – projekt ten (ten inny) zakładał publikację obszernego materiału na zasadach wyłączności. Siłą rzeczy tam skierowałem 100% swojej uwagi, aby te kadry były jak najlepsze. Które będą wybrane nie wiedziałem, bo wybór miał nastąpić jakiś czas po moim powrocie. Zarezerwowałem więc całość na potrzeby tego projektu.

Po czwarte (ślepym, niedowidzącym i analfabetom, oraz tym, którzy ziewając z nudy nie dotarli do tego fragmentu tekstu) przypominam, że wyjaśnienie pojawiło się w tekście napisanym dla fotopolis. Pracowałem jako przewodnik, miałem pod opieką 12 osób, część z nich pierwszy raz w Azji i mało mnie obchodziło poczucie estetyki odbiorców, te fotografie miały inny cel (patrz niżej).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po piąte – to miały być zdjęcia testowe, a nie galeria autorska. Południe i wczesne popołudnie było jak znalazł. Ostre kontrasty, wyjarane światła. Słońce prosto w obiektyw, drobne chorągiewki na tle wypalonego nieba, etc. – miałem przekazać uwagi i opinie i wykonać OBIEKTYWNY W MIARĘ MOŻLIWOŚCI test sony A900. Słuszne są moim zdaniem wymagania redaktorów fotopolis – JPG + RAW BEZ KOREKT. Jeśli tak ma być, to powinny być to zwykłe zdjęcia z trudna sytuacją pod względem rejestracji obrazu. Tu miałem być złośliwym technikiem, a nie artystą (którym zresztą nie jestem; nie mam ani dyplomu odpowiedniej akademii, ani nie należę do związku i żadnym tam foto-fikiem nigdy nie byłem ;)  Tym testem miałem wykazać ew. problemy, które mogą się pojawić, żeby nikt mi nie zarzucił (założę się, że byłyby to te same osoby) tendencyjnych materiałów, picowanych zdjęć, etc..

Po szóste – dlaczego świat jest pełen zasranych frustratów, opluwających innych i czerpiących z tego satysfakcję i poczucie własnej wartości? Nie wiem. Ale to ich sprawa prywatna i ew. ich lekarzy. A ja jestem potulny do czasu, bo potem wale w ryj, jak ktoś przeholuje. Mądralom radzę – pojedźcie tam, zróbcie lepsze zdjęcia od Pawła Młodkowskiego (bo ode mnie to każdy z nich robił już lepsze od urodzenia). Pawle – serdecznie Ci gratuluję! Byłem w tym roku 30 chyba już raz w Nepalu, coraz mniej zaczynam tam widzieć – jak to na „własnym podwórku” bywa. Szczerze, bez zawiści Ci tego widzenia zazdroszczę, fantastyczna fotografia, piękna historia!

Po siódme – jak mam opublikować w sieci niemodyfikowane HiResy – JPG i RAW (zamówienie fotopolis) i zrobić to za darmo, to nie wypuszczę najlepszych zdjęć z wyjazdu, tylko najsłabsze, ale takie które spełniają wymogi zadania. Słowem te, które przydadzą się w testach, a zupełnie nie na stockach i w innych, niekoniecznie legalnych, okolicznościach. Nie chcę się potem bujać po sądach na całym świecie, a po krajach bezprawia z giwerą, żeby samemu odstrzelić jakiemuś gnojowi jaja. Wystarczy mi, że mam w Polsce już dwie sprawy w sądzie o piractwo moich fotografii.

 

P.S. (dla ślepych wujów)

„Fotografie testowe wykonywałem w trakcie pobytu w Kathmandu (Nepal), w ciągu kilku godzin jakie spędziłem z klientami (pracuję również jako przewodnik w egzotycznych górach) podczas zwiedzania buddyjskiej świątyni. Tu byłem w stanie spełnić warunki procedury testowej – RAW+JPG. W terenie, szczególnie w górach z uwagi na ograniczenia pamięci (zarówno kart jak i backupu na Hyperdrive’ach) używam wyłącznie RAW. Sam w zasadzie zawsze pracuję tylko na RAW’ach. Stąd kilka dodanych do testu, a zrobionych wcześniej fotografii to wyłącznie RAW.”

7 Responses to Appendix / ad. fotopolis

  • Flawiusz

    …a nie artystą (którym zresztą nie jestem, nie mam ani dyplomu odpowiedniej akademii, ani nie należę do związku i żadnym tam foto-fikiem nigdy nie byłem ;)…

    Bardzo podoba mi się ten fragment tekstu, to co napisałeś bardzo dobrze świadczy o Twoim podejściu do tego co robisz. Niedobrze mi się robi gdy pomyślę ile ludzi używa wobec siebie określenia „artysta”…

  • tompac

    > Niedobrze mi się robi gdy pomyślę ile ludzi używa wobec siebie określenia “artysta”…

    A co w tym złego?

  • Michał Sośnicki

    Marku w 100% podpisuję się po tekstem jaki tu „wygłosiłeś”! Myślę że znaczna część z tych frustratów zaczęła swoje komentarze od „zjechania” ludzi na Cyberfoto. Dla mnie jesteś wielki!

  • Flawiusz

    tompac, w samym określeniu „artysta” nie ma nic złego, wręcz przeciwnie, to bardzo zaszczytne miano, jeno pozostaje kwestyja któż jest godzien owo miano nosić, a kto je nosi choć mu nie przystoi. Bo czyż czyniąc skrajnie komercyjną robotę mogę przywłaszczyć sobie owo zaszczytne miano? Skądrze, jeno wykonawcą jestem i gęby słowem „artysta” nie przystoi mi wycierać. A w sumie to chodziło mi o to że podoba mi się skromność którą Marek tu zaprezentował i tyle.

  • Jaroslaw Kaczmarski

    Szanowny Panie Marku,

    Przeczytałem Pana wpis i… cokolwiek zrobić nie chciałem, z nadmiaru obowiązków zawodowych zrobić nie mogłem ale dobrze się stało bo właśnie przeczytałem Pański wywiad, który to właśnie ukazał się w PokochajFotografię.pl i dzięki tejże wiwisekcji zrozumiałem o wiele więcej.

    Upierds gonna last forever as they did. Cała historia pełna ich jest w rozmaitych obszarach i jedynie poprzez edukacje i zaspokojenie można jedynie zmniejszyć ich liczebność.

    Pan jest jak Góry Wysokie. Tym, co nie doświadczyli, dam mały tego przykład. Idziesz smażąc się w 40-stopniowym upale, a oddalając się w cień za potrzebą eksponujesz wrażliwe ciało w okolice 0 stopni. Zachodzące słońce w nadchodzącej nocy przynieść może i -20 stopni. Ot parę chwil a jakie stany – tu temperatury.

    Pana życie jest ekstremalne, Pana zdjęcia również. I tak po kolei:

    Pan to w tej chwili marka. Zbudował ją Pan świadomie i konsekwentnie – gratuluję. Robi to Pan nadal i to perfekcyjnie. m.in. publikując stale kilka tych najlepiej reprezentujących Pana zdjęć. To zdjęcia wysokiej póby i pozwoliły Panu otoczyć się wysokimi markami jak Peli, Lowepro, Merrel, Sony. To światowe marki, najwyższej jakości i Pan pośród nich, ze swoimi wybranymi, najlepszymi zdjęciami też już jest najwyższej jakości.
    I tak, będąc na szczycie, musi Pan pogodzić się z faktem, że wszyscy u podnóża gapić się będą zawsze na wierzchołek. I będą komentować. Im wyższy jest szczyt, tym komentują bardziej i komentuje więcej. A jeśli komentuje więcej, to wśród komentatorów będą ci co usiągnęli poziom Pański (tych będzie niewiele) i ci którzy są zawsze u podnóża. Jeśli nie wystarcza Panu bycie na szczycie (może nie, bo mnie zawsze wierzchołki rozczarowywały) to i tak nie musi Pan równać się z tymi u podnóża.
    Na szczycie wysokim łatwo stracić równowagę a to pożywką jest dla silnych siłą swojego języka. Pan Panie Marku tę równowagę stracił 2 razy.
    Polecany przez Pana (link po lewej) Mattias Klum – światowiec i zawodowiec jak Pan – pojechał na sesję zdjęciową testującą Nikona D3 by zaprezentować potem swoje najlepsze foty, by korespondowały z najlepszym aparatem w rękach najlepszego zawodowca. Panie Marku, Pan jest marką kojarzoną z najlepszymi zdjęciami świata i trzymając w rękach najlepszy produkt jednej z największych marek świata nie zrobił Pan tego tak jak Mattias Klum, a zrobić to należało w Pana przypadku tylko tak albo… wcale. Konsekwencją właśnie tego są słowa, ktore tak Pana zirytowały i to niezależnie od intencji i samych osób jakie je wypowiedziały.
    Co gorsza (drugie zachwianie) Pan sam w swojej wypowiedzi przyznaje, że to… odpad. Najlepsze restauracje mają najlepsze kuchnie ale i w nich są odpady, brudy, popłuczyny czy odgrzewańce i dlatego dostęp do kuchni konsumentom jest zabroniony. Oglądanie kuchni może zaszkodzić i to zarówno kucharzowi jak i konsumentowi… Mam ndzieję, że fotopolis.pl nie jest przykro, a Sony tego nie czyta.

    A z czytaniem jest jeszcze gorzej niż z oglądaniem. W swoim ostatnim wywiadzie w PokochajFotografie.pl sparafrazował Pan słowa (już nie pamiętam, kogo) mówiące, że człowiek inteligentny widzi i myśli a pozostali tylko patrzą i co najwyżej widzą. Ludzie są wzrokowcami i to jest dominujący kanał a z czytaniem jest jeszcze gorzej o rozumieniu nie wspominając, zatem nie dziwić się proszę, że nie doczytali Pana słow wprowadzających do owych zdjęć. Cokolwiek Pan napisze, to większość tego nie przeczyta, a jak przeczyta to nie do końca i wyciągnie jakiś fragment, który wypaczy i zinterpretuje w imię prawdy ludowej, wiecznie żywej.

    Panie Marku, na nadchodzące Święta i Nowy rok życzę Panu by znalazł Pan oparcie i odzyskał balans.

  • piotr adamczyk

    Pozdro i walić ich wszystkich w ryj.Wszyscy są lepsi od pana panie Marku jak trzymają swoje ciepłe rozlazłe cztery litery w wyleniałych fotelach.Wszystko jest względne co to jest ten artysta czy nie jest.Za dużo szczekania o nic.Patrzeć widzieć sprzedawać i móc za to życ a jak jeszcze satysfakcja z tego że widziało się i było w takich zajebistych miejscach i przezyło się i miało kapitalne odczucia to odszczekiwać innym.Majwięcej szczekają ci co mają gówno do powiedzenia.Pozdawiam i kciuki trzymam,a testy to testy robi się je i jeżeli pieniądze sie za nie bierze to co w tym złego.Przecież już dawno powiedziano ze pieniądz nie śmierdzi.
    Powaodzenia end dżastis forol upieds!

  • adam zdebel

    Panie Marku lepiej tego nie można było powiedzieć, niestety im ktoś wyżej zajdzie tym większe gówno się przeciwko tej osobie wyciąga. Co do porównywaniem Pana przez Pana Jarosława do Mattiasa Kluma, to warto wspomnieć o realiach w jakich żyjemy. Fotografia w naszym kraju nigdy nie była wysoko płatnym zawodem, a wyjazdy często gęsto robi się na granicach opłacalności, z drugiej strony firmy sprzedające sprzęt w żaden sposób nie dostosowują ich cen do tych realiów.
    Jasne można mówić, że coś można byłoby zrobić lepiej – tylko zdajmy sobie sprawę „how much is enough” – jeżeli fotopolis ta darmowa próba wystarczyła to oki, jeżeli nie wystarczyła czytelnikom to niech spróbują zrobić cokolwiek podobnego (proponuje, co by nie było za łatwo to skoczą do kathmandu drogą lądową z indii :). Poza tym, skończmy z testami pokazującymi tylko najlepsze wyselekcjonowane zdjęcia, bo można wziąść najtańszy korpus na rynku – podpiąć do niego najdroższe obiektywy i strzelać zdjęcia które niczym nie będą się różniły od tych wykonanych korpusach za kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Leave a Reply

Post Comment