Toruń ::: 16-35/2.8 SSM – kilka zdjęć
Przy okazji pobytu i sesji w Toruniu zrobiliśmy kilka fotografii, które po części obrazują możliwości obiektywu 16-35/2.8 SSM SONY/Carl Zeiss.
Poniżej panorama, dalej zaznaczony fragment kadru. Po kliknięciu załaduje się jego 100% powiększenie.
SONY DSLR-A900
ISO 400 cRAW
f 8.0
1 sec
SuperSteadyShot (stabilizacja matrycy): OFF/wyłączona
16-35/2.8 ZA SSM Carl Zeiss/SONY ::: nastaw: 17mm
statyw CarbOne Manfrotto na moście (odczuwalne drgania)
Mam nadzieję w niedługim czasie zrobić małe podsumowanie. Mija rok, odkąd fotografuję systemem opartym na A900, od tamtej pory z 1DS-a mk2 (Canon) korzystałem incydentalnie. Mam sporo przemyśleń na temat zalet nowego systemu i tego, czego jeszcze bym sobie w nim życzył…
Dla czego stabilizacja wyłączona i ISO 400?
Prawdę mówiąc na ISO 400 spodziewał bym się klarowniejszego obrazu.
Ojjj, Flawiuszu!
– stabilizacja wylaczona bo czas stosunkowo dlugi (1s.) i aparat na statywie;
– ISO 400 bo most drgal pod wplywem ruchu drogowego, podnoszac czulosc 2x zmniejszylem o tyle samo ryzyko zwiazane z wiekszym poruszeniem;
– obraz – jak na 25mpix i „temat” – czyli strukture obrazu jest moim zdaniem niezly. W tak duzej ilosci szczegolow (odlegle ceglane mury, odlegle drzewa) elektronika i oprogramowanie aparatow „gubia” sie w interpretacji szczegolow. Zwlaszcza wtedy, kiedy ich struktura jest MNIEJSZA badz bliska granicznej rozdzielczosci matrycy i optyki;
– byc moze delikatne drgania + filtr (UV), ktorego nie zdjalem (zapomnialem) z obiektywu nieco wplynely na oslabienie detalicznosci, ale wez prosze pod uwage, ze ten obraz to 6048×4032 pix! Zrob zdjecie odleglego lasu i laki, interpoluj sobie obraz ze swojego aparatu do takiego poziomu i zobaczysz jak wygladaja szczegoly… jak dla mnie jest o WIELE LEPIEJ niz bylo w 1DS mk2;
He, no właśnie byłem ciekaw jak 1DS mk 2 by sobie poradził przy ISO 400 :)
A o stabilizację pytałem, bo napisałeś o tym drgającym moście, a te drgania chyba
zawsze jakoś przenoszą się na statyw i na aparat, który znajduje się na samym szczycie,
a tam chyba amplituda drgań rośnie, więc wydało mi się że stabilizacja jednak by się
przydała, ot takie przemyślenia, bo nie mam co robić, bo mi płyta główna w kompie padła.
A obrazu z mojego aparatu interpolować nie będę, bo ostatnio robię na filmie i zlecam
dobitki robione optycznie :)
Ze szczegolami DS radzilby sobie gorzej, niestety.
Stabilizacja ZAWSZE obniza jakosc obrazu powodujac ogolne „zmydlenie”. Jednak fotogarfii nie ogladamy jak pliku cyfrowego w Photoshopie – na 100% z malej odleglosci. Zwlaszcza przy duzych powiekszeniach dodaje „ziarno” fotograficzne, by obraz nie byl zbyt sztycznie idealny. Uzycie stabilizacji to swego rodzaju wybranie mniejszego zla. Poruszenie moze byc zdecydowanie gorsze – i wtedy warto jej uzyc. Jednak kadr perfekcyjnie stabilny, z uzyciem dobrego statywu albo z blyskiem, bez filtrow, odpowiednio eksponowany – na pewno bedzie najostrzejszy.
Marku sugeruje takie zdjęcia wykonywać w miejscu podparcia przęsła mostowego czyli na którejś z podpór, albo w ich sąsiedztwie.
pozdr
Jako dyplomowany inżynier tak właśnie uczyniłem. Wtrząsy były wyraźnie mniejsze. Ale były…
Hm, znaczy się, dodajesz ziarno w PS ?
Dokładnie tak!
Tyle, że często nie widać go „jako ziarno” – a jedynie wpływa to znacząco na obraz i na odbiór, fotografia cyfrowa nie wygląda tak plastikowo. Zresztą robie to też czasem np. ze skanami z 6×7.
Czyli nie tylko ja tak robię :). Szczególnie fotki z kompaktów po mocnym odszumieniu, na które użytkownik aparatu nie ma wpływu wyglądają strasznie plastikowo. Ja dodaję „ziarno” od dawna i przez parę lat wypracowałem kilka metod poszukując tej najlepszej, tyle że ja staram się uzyskać efekt jaki dawały negatywy kolorowe. Zastanawiam się jednak dla czego do skanów ze średniaka dodajesz szum? To kwestia jakości skanowania? Przecież film, jaki by nie był, zawsze będzie miał strukturę ziarna która właściwie buduje cały obraz. Zresztą nie widziałem Twoich dużych powiększeń, więc trudno się wypowiadać, ale zastanowiło mnie to.
Rada do Marka (o wartości ok. 200 000 PLN) :-)
Po pierwsze trzeba takie zdjęcie zrobić aparatem z przystawką 60MB, toż to oczywistość. Będzie ostre i można będzie nie tylko liczyć cegły ale i czytać sygnatury na nich :-)))
Aby nie drgał most, wystarczy go zamknąć dla ruchu. To kolejna oczywistość jest. :-) Tu trzeba doliczyć koszt wynajęcia od gminy i rekompensaty dla stojących w korku.
PS. A jak dodajecie szum? Z detalami proszę, jeśli mogę.
Dzięki!
;)
Mnie znów się przypomniała niedawna rozmowa z Sebastianem i debata na temat wyższości Nikona D3x. Tak, jeśli chodzi o jakość obrazu na wyższych czułościach (od 800) jest zdecydowanie mniej szumów, ostrzej, etc.. Tylko co to znaczy lepiej?
Dlaczego ludzie namiętnie fotografowali Leica M6 w czasach Nikona F4 czy Canona Eos 1?
Bo nie zawsze szybciej, więcej, ostrzej, itp. to jedyne kryteria.
Przypomina mi się ważne stwierdzenie Galena Rowella: „Less equipment, more pictures.”
Mnie się podoba to czym teraz fotografuję, bo przy zachwoaniu bardzo wysokich parametrów obrazu, mam korpus, który nie wprowadza paniki we wsi, waży prawie połowę tego co mój poprzedni – a stare plecy nie pozwalają mi taszczyć z dawną lekkością kilkudziesięciokilowego wora przez góry. Mam stabilizację ze wszystkimi szkłami, które, jakby powiedzieć, nienajgorsze są… i przez to niestety też ważą za dużo.
:)
Nie jestem Leica-maniakiem, ale myślę że to Canon i Nikon raczej równały ostrością obrazu do Leicy a nie odwrotnie, zaś kiedyś czytałem że są użytkownicy aparatów manualnych tak wprawieni w ręcznym ostrzeniu że systemy AF były dla nich irytujące. Jeśli idzie o minimalizowanie sprzętu, to bardzo ubolewam nad faktem, że od lat nikt nie rozwija mieszkowych średnioformatowców 6×9 lub 6×6 w stylu Zeiss Super Ikonta, czy fajowe radzieckie zabawki typu Moskwa 5 czy Czajka. Współczesne technologie materiałowe pozwoliły by wyśrubować precyzję wykonania i trwałość aparatów (choć co do precyzji wielu starych miechowców trudno mieć zastrzeżenia), zaś elektronika umożliwiła by wbudowanie światłomierza, czy nawet trybu preselekcji przysłony. Myślę sobie że to by była fajna sprawa, nieć zawsze za pazuchą prawdziwy średnioformatowy aparat wielkości notesu. Szkoda, wielka szkoda :(
Tak Flawiuszu, całkowicie się z Tobą zgadzam. Nie mam takiego poczucia żalu, że rozwija się fotografia cyfrowa, tylko rodzaj rozczarowania, że cały impet poszedł wyłącznie w fotografię cyfrową, że analogowa fotografia, jak na razie umiera, że proces industrializacji, powszechny na świecie (szybciej, więcej, taniej) – uderzył w fotografię, bezsensownie niszcząc bardzo dużo. Wiem, że technologia cyfrowa daje wiele możliwości, cieszę się z nich – i dobrze, niech się rozwija. Tylko równolegle, a nie jak walec gniecie wszystko… Fotografia przez tyle lat była niszowa, dlaczego nagle wszystkim zaczęło przeszkadzać to, że taka jest? Tylko dlatego, że cyfrowa stała się aż tak popularna? Na tym tle – tak, jest niszowa. Tylko co z tego? Czy maksymalizacja zysku jest aż taka ważna?
Tragedii jeszcze nie ma, cały czas można fotografować analogowo. Co parę lat pojawiają się nowe filmy. Gdy ktoś zmienia, lub zapowiada koniec produkcji jakiejś błony, cały świat krzyczy, że przecież cały czas używa się tych filmów. Filmy B&W Agfy znów są produkowane, choć firma upadła. Ze sprzętem trochę słabiej, ale na rynku wtórnym są go takie ilości że na razie trudno oczekiwać by pojawiło się coś nowego. Ceny tego używanego zajebiście spadły.
Gdy pojawiło się „Video”, kina zaczęły plajtować. „Video” odeszło do lamusa, a wszędzie powstały multipleksy, czyli stare się obroniło i zrobiło krok do przodu. Nie dziwi, że fotografia tradycyjna stała się niszowa. To jak z tradycyjnymi technikami plastycznymi. Dziś już nikt nie wykonuje komercyjnych projektów gwaszem i tuszem na papierze. Wszystko robi się na kompie, ale papier, pędzle farby i wszystko inne można wciąż kupić, może nawet lepsze niż kiedyś! Warto jednak zauważyć, że wciąż mnóstwo ludzi żyje z technik klasycznych.
Kiedyś czytałem o jakimś amerykańskim fotografie który zapytał kumpla po fachu, czy warto kupić Nikona D3. Tamten popukał się po czaszce i powiedział że w lodówce ma kilkanaście naświetlonych Provi które zaraz wysyła do skanowania. Koniec końców facet kupił D3 do szybkich „tanich pstryków”, ale poważną robotę dalej robił średniakiem. W sumie wyliczył że taniej to wychodzi, bo poważni klienci i tak płacą, a do tego proces robienia zdjęć kończy się na wyjęciu filmu z aparatu i wysłaniu go do labu i skanowania. Zeskanowane miniaturki laborant sam zawieszał na FTPie fotografa, by jego klienci od razu mogli sobie obejrzeć zdjęcia. Żadnego siedzenia przy kompie, żadnego wołania RAWów. Gość w artykule zwrócił uwagę na fakt, że kiedyś była specjalizacja i podział. Fotograf robił zdjęcia, laborant wołał, skanerzysta skanował i każdy znał się na swojej robocie. Dziś wszystko przeszło na fotografa i nie koniecznie gość musi być specjalistą od PS. Strata czasu, duże koszty na sprzęt i w ogóle dużo rzeczy które nie wiele mają wspólnego z fotografią. Robiąc na filmie gość może używać swojego piętnastoletniego Hasa, i nie będzie go musiał wymieniać za dwa lata, ani przesiadać się na inny system. Jeśli to napisał poważny amerykański fotograf, to co dopiero muszą przeżywać Polacy.
Jakoś tak już jest, że coś umiera, coś rodzi. Z malarstwem jest tak, że rowijało się ono na przestrzeni lat i osiągnęło swoje maksimum w wieku 18-tym, 19-tym. Wynalezienie fotografii spotkało się z niepoważaniem tej dziedziny przez malarzy. Uznawano ją jedynie jako służebną malarstwu (aby odciążać modela, utrwalić ulotny motyw). Ale szybko, i potajemnie by nie narazić się na kpiny, coraz więcej malarzy zaczynało fotografować. Główną przyczyny były dwie (i jak zwykle te same): pierwsza to nowość a druga to szybkość otrzymania produktu końcowego. I tak fotografia zabiła w aspekcie ilościowym malarstwo. Fotografia długo walczyła o uznanie jej za sztukę i swoje apogeum przeżyła w latach 1960-90. Najpierw walczono o sam produkt (odbitkę) a potem zadbano o cały anturaż. Fotograf stawał się kreatorem obrazu, stwórcą-demiurgiem, otoczonym dla wzmocnienia swojego nimbu tabunem asystentów od ustawienia światła, mierzenia światła, gońca do laboratorium, laborantów, pudernic, stylistów, fryzjerów (o przepraszam Hair-Art- Stylist’ów). Zapewne cały ten ciężar ludzi na planie kompensować miał ten jeden, trwający ułamek sekundy, prstryk wyzwalany palcem fotografa. No ale fotografia się spauperyzowała. Fotografują wszyscy. Każdy ma aparat. Aparaty są tanie. Aparaty generyją znakomite technicznie obrazy. Doszliśmy do momentu, gdzie jeszcze z fotografii pożyją jedynie tacy, którzy są np. w stanie wejść na Ama Dablam z kilkogramami fotograficzego sprzętu (choć jeden co to zrobił, zaczął rozważać karierę tragarza wysokogórskiego – jako że ci zarabiają więcej i mają mniej do noszenia). Kiedyś łudziłem się, że jeszcze talent ma tu jakieś znaczenie, ale dzisiaj już wiem, że nia ma najmniejszego. Fotografii takiej jak w XX wieku już nie będzie, tak jak, malarstwa, maszyn parowych itd.
…ale za to ile przyjemności, gdy możemy odłożyć piórko tabletu i wziąć do ręki pędzel lub ołówek. Ile frajdy daje moczenie filmu w koreksie i wołanie odbitek przy czerwonej żarówce. Jak fajnie jest zrobić w trzy miesiące 36 zdjęć na rolce Superii, oddać je do analogowego laba i zobaczyć zdjęcia dokładnie takie jak 12 lat temu. Czasem dobrze jest posypać kurczaka tylko solą i pieprzem, a nie przyprawą do drobiu z glutaminianem sodu. Kurczak smakuje wtedy jak… kurczak, nawet taki kupiony w markecie :)
Wiesz Flavio, oficjalnie oglaszam poszukiwanie dobrego 4×5″ – 8×10″, moze byc np. Linhof Technika, Chamonix, + 3 obiektywy (bardzo szeroki, srednio szeroki, krotkie tele), a do tego powiekszalnik do 4×5″ wlacznie, jakis Durst mile widziany. Jakbys cos namierzyl w dobrej cenie i stanie – to poprosze na priv!!!!!
hmmm… mówisz, że jak powrót do analoga, to w wielkim formacie, znaczy się stylu? Nie wiem, gdzie znajdziesz na to czas, ale podziwiam, zwłaszcza, że masz zamiar kupić powiększalnik. Polska brać analogowa jest dość uboga i zwykle max. tego co używają to średni format, bo po wejściu cyfry bardzo staniał. Znam „z widzenia” trzech gości którzy robią LF, ale po amatorsku, na niewyszukanym sprzęcie. Zapytam analogową brać, ale nie liczył bym na zbyt wiele ofert :)
PS. A Itoflexa byś nie chciał ???
Mam chyba niezłą ofertę, może Cię zainteresuje? Odbierz pocztę :)