Ostrzegam przed ubezpieczeniami PZU. Ubezpieczenie dla fotografa – prolog.
Jak wiecie, pod koniec marca‘2014 miałem wystawę na Targach FILM VIDEO FOTO w Łodzi.
Wystawę, na moją prośbę ubezpieczył organizator, czyli Targi. Również na moją prośbę/sugestię w PZU. Zawsze tak robię i jak do tej pory – zawsze był to PZU, podobnie jak samochód, dom, etc. Generalnie w rodzinie, firmie mojej i żony chyba wszystkie ubezpieczenia zawieramy z tym ubezpieczycielem. Ufałem firmie, którą postrzegałem jako stabilną i wiarygodną.
Jakże się myliłem!
Wystawę powiesiłem dzień przed otwarciem targów, w środę wieczorem. Stelaż (ściankę) wraz z oświetleniem przygotował całkiem porządnie organizator targów. We czwartek, czyli dzień pierwszy jeden z sąsiadów dał mi znać, że w wyniku awarii lampy zapaliło się jedno ze zdjęć i ktoś z nich przytomnie podbiegł, zgasił płomień i odsunął lampę zapobiegając w ten sposób większemu pożarowi.
Byłem podłamany – pierwszy dzień kilkudniowej wystawy, dla mnie ważnej – przykre.
Dym, okopcenie, wypalona dziura wielkości pięści, zwęglony element płaszczyzny wystawienniczej. Wszystko jasne.
Zrobiliśmy dokumentację, świadków pełno, sprawa wydawała się oczywista.
Minęły 3 tygodnie. Już wiem, że są jaja (wiadomo, idzie Wielkanoc ;) – bo dzwonili do mnie z Targów. Przychodzi pismo. Odmowa.
Uzasadnienie – sami zobaczcie – stek bzdur, naciąganie rzeczywistości.
„Wandalizm…”
Hehehe, lampka o złym charakterze postanowiła narozrabiać, zafascynowana chuliganami poluzowała swoje mocowanie i siup! Zjarała złośliwie fotografię! Allle zabawaaaa! :D
Jeśli ja, przy 2m wzrostu nie byłem w stanie dosięgnąć tej lampki, to nie sądzę, by ktoś z odwiedzających Targi (był to dzień zamknięty, wyłącznie dla profesjonalistów z branży) przyszedł z drabinką, żeby wyrządzić złośliwie szkodę. Tym bardziej, że vis-a-vis miałem czujnych (!) sąsiadów.
Wygląda na to, że ubezpieczyciel (PZU) karze mnie za fakt, że moi targowi sąsiedzi uchronili ich (PZU) przed większymi stratami i po prostu niepotrzebnie zatrzymali pożar na wstępie. A to głupki! Trzeba było pozwolić się zapalić konstrukcji, a może i sąsiednim stoiskom (pewnie również ubezpieczonym).
Nie rozumiem tego. Jak i faktu, że dla kilkuset złotych (sic!) taka firma potrafi strzelać sobie w kolano!
Dla mnie sytuacja w jakimś sensie i tak jest komfortowa – bo organizator niezależnie obiecał wyrównać szkodę, a nauczkę już mam – i jak widzicie – robię z niej użytek społeczny.
Strzeżmy się takich korporacji!!!
Jako, że najlepiej uczy się na cudzych błędach – przestrzegam przed korzystaniem z ubezpieczeń PZU, dobrze się zastanówcie zanim kupicie tam polisę!
Na koniec – jeśli macie swoje doświadczenia – zapraszam do komentarzy, listów. Zabieram się do napisania artykułu-poradnika „UBEZPIECZENIA DLA FOTOGRAFA” – więc wszelkie informacje, porady, doświadczenia mile widziane.
Pamiętam jak miałem 14 lat i na basenie połamałem obojczyk z przemieszczeniem….. .Po zakończonym leczeniu i operacji zgłosiłem się do PZU z polisą basenu. Odpowiedź była fantastyczna. Muszą odmówić bo to był tylko nieszczęśliwy wypadek i niestety z ubezpieczenia NW nie należy mi się nic:-)
ale beka, z PZU miałem do czynienia [komunikacyjne] wiele lat temu – negatywne – i od tego czasu ubezpieczam auto po prostu gdzie indziej, jeśli chodzi o Twój przypadek Marku to przypuszczam iż jest do wygrania w sądzie, Twój blog czyta na pewno ktoś związany z prawem i może/mógłby Ci pomóc. W takich i innych sprawach, w Polsce, „jadą” odmownie prawie każdego, bo jakie jest prawdopodobieństwo że klient będzie chciał dochodzić swych roszczeń w sądzie? – gdzie sprawy toczą się długo, żeby nie rzec latami, adwokaci biorą stawki europejskie a sądy zasądzają odszkodowania polskie. I z reguły ludzie sobie odpuszczają. Polska proza a filozofia moja. Powodzenia, a w sprawie ubezpieczenia dla fotografa myślę że to niezwykle ciekawy i życiowy temat.
Panie Marku, znalazł Pan lepszą firmę? która bez mrugnięcia okiem i z pełnym zaufaniem dokona wypłaty? zdaje Pan sobie sprawę że w społeczeństwie mamy tysiące ubezpieczeniowych wyłudzaczy i naciągaczy… Jak Pan znajdzie ubezpieczyciela który w naszych polskich realiach działa jak każdy uczciwy by oczekiwał proszę dać znać, też zmienię ubezpieczyciela :)
Ja z PZU nie chcę mieć nic do czynienia od czasu, jak odbierałem to, co moi rodzice wpłacili tam „na książeczkę”. Dali mi ze 300 zł i jakiś świstek do podpisania. Rodzice mówili, że w początku lat 90′ wpłacili tam kilka dobrych górniczych wypłat. :)
Powodzenia, a w sprawie ubezpieczenia dla fotografa myślę że to niezwykle ciekawy i życiowy temat.