Dlaczego lubię jabłka

By MA / grudzień, 11, 2008 / 32 comments

Dlaczego wolę Apple? Nie jestem – w przeciwieństwie do wielu Mac-userów, zdeklarowanym oponentem „Małomiękkich”. Myślę, że na co dzień nie doceniamy roli Billa i jego kolegów w rozwoju komputeryzacji. Wiem, wiem, już narobiłem sobie wrogów, juź słyszę te bluzgi. Też nie lubiłem konieczności ponownej legalizacji XP po wymianie procesora czy innego elementu. Jestem pewien, że bez „okienek” świat wyglądałby zupełnie inaczej, nie dorobiliśmy się wielu standardów, wiele projektów byłoby nieopłacalnych, a co za tym idzie, nie powstało by wiele produktów (w tym softu), inne nie byłyby dopracowane. Jednak…Nie wyobrażam sobie obecnie swojej pracowni bez komputerów Apple. Mimo, źe miałem z nimi styczność już wcześniej, to na pierwszy zakup zdecydowałem się dość późno – w 2005 roku, przy okazji przejścia na cyfrę. PowerBook 12″ G4. Rok później kupiłem MacBook’a 13″. Na początku tego roku doszedł Mac Pro 8core. Teraz Zmieniłem MacBook’a na MacBook’a Pro 15″.

1. Apple jest zaprojektowany. Nie zbudowany przez inżynierów, głównie informatyków (btw. kolejny temat do dyskusji: dlaczego teraz tak wielu informatyków „zostało fotografikami”???), ale ZAPROJEKTOWANY. Do tej pory nie wiem – dlaczego nie można po prostu kupić równie dobrej i estetycznej obudowy do PC. Na moment przed decyzją o zakupie Maca Pro, pod koniec roku 2007 kupiłem najlepszą jaką znalazłem. Welowarstwowy kompozyt, ładnie wykończony i tłumiony. Do tego porządne chłodzenie cieczą. Ale ciągle, nawet w połowie, nie było tego, o czym niżej.

2. Nie tylko jest piękny jako forma. Jest funkcjonalny. Wentylacja, mocowanie dysków (banalnie prosto, funkcjonalnie, bezpiecznie). Głupi zasilacz: ma wtyczkę na magnesik – żeby niechcąco nie ściągnąć kompa ze stołu za kabel. Dalej? Proszę: po obu stronach zasilcza można otworzyć „wąsy” do nawijania kabelka. Itd.. Dalej? Proszę – który z pecetowskich notebooków ma podśietlaną klawiaturę? I to z regulowanym podświetleniem?! Tylko nie mówcie, źe to niepotrzebne, bo już przerabiałem pisanie po ciemku w pociągu, schronisku, namiocie, itd.. Poza funkcjonalnością – nie jest „obciachowo” postawić je nawet na środku biurka w pracowni. Naprawdę maki cieszą oko.

3. Zaprojektowanie wiąźe się nie tylko z jednym komponentem. Podłączając np. monitor Apple Cinema mamy przy okazji podręczny hub USB 2.0 i FireWire 400. Po dwa gniazda. Włącznik moźna zdefiniowac (!) tak, żeby wyłączał monitor, lub cały komputer (w zasadzie włączał menu uśpij/wyłącz/restartuj/…). O estetyce nie będę już smędził.

4. Co sie dzieje kiedy dostajemy kolejną edycję Windows?  Np. przy przesiadce 3.1 >>> 95/98 albo z 98 >>>XP albo XP>>>Vista? Wszyscy wiemy. Kompletna wymiana systemu hardware, podwojenie pamięci (przynajmniej), podwojenie taktowania/mocy procesora (przynajmniej)… etc. Sprobujmy uruchomić obecny system Małomiękkich na komputerze z 2000 roku. Hehehhehe i popracować na tym. A pare tygodni temu zobaczyłem iBook’a chyba G3 z … OS X 10.4 (sprawdze dokładnie, bo wtedy oniemiałem) u mojej agentki.
Ciągle działa. Nowszy system charakteryzuje się tym, że jest poprawiony (znaczy lepszy), poprawiony (znaczy szybszy) i poprawiony (znaczy funkcjonalniejszy). I nie nazywa się windows…
Nawet przy zmianie całej architektury hardware’u – przejściu z architektury G (motorolla/IBM) na Intel Mac – stare aplikacje działają bez problemu. Koniec tematu.

5. Co robisz z PC kiedy wysiądzie system, bo np. pada dysk? Trzeba się nakombinować. Inny dysk i start systemu z niego. Albo odzysk po włożeniu do innej skrzynki (inego komputera). Systemy z CD/DVD etc. Kombinujesz. A w MAC? Odpalasz (o ile jeszcze się daje) komputer i wciskasz klawisz T. Komputer startuje jako zewnętrzny dysk na FireWire. Podłączasz do drugiego maczka, zrzucasz co się jeszcze da i wkładasz nowy dysk twardy (jeśli to padł dysk), po czym stawiasz nowy system. Windowsowa droga jest zdecydowanie bardziej wyboista…

6. Część ważnych aplikacji (Adobe) jest projektowana najpierw na Apple a potem dostosowaywana dla PC. Dlatego część funkcji (nie wiem jak jest w Viscie, nie będę sprawadzał) nie działała wcale na XP.

7. W wielu krajach Apple jest standardem agencji reklamowych, studiów graficznych. Nie mówiąc o studiach fotograficznych. Jeśli chce się pracować zagranicą trzeba co najmniej być dwusystemowym. Tylko po co? Finall Cut Pro, ProTools to kolejne przykłady.

8. Są programy, które bardzo lubię, a działają wyłącznie na Apple (np. Aperture). Poza tym w komplecie z systemem( OS X) dostajemy calą masę świetnego softu użytkowego.

9. Apple teź ma wady. Teź się wiesza (rzadziej niż PC), są kłopoty z driverami (zdecydowanie mniejsze niź z Linuxami), teź się psuje (tak jak kaźda elektronika).

Ale jak już pisałem w komentarzu:

„(…) z komputerem jest jak z kobietą. Żyć bez – bardzo trudno.

Nie ma też takich bez wad.
A jak już musisz się męczyć, to lepiej z ładniejszą, niż z brzydszą!
;) „

10. W gronie makowców jest zdecydowanie mniej informatyków niź w gronie PC’towców. A juź szczególnie widać to w grupie Linux’owców. Nie wiem dlaczego, ale „członkowie tamtych grup” (zwłaszcza tej drugiej) – akceptują rozpierdzielające się, obite, skrzynki zamiast OBUDOWY, wiecznie otwarte (bo ciągle można lub trzeba coś poprawić, naprawić). Mają sterty kabli i części wokół stanowiska. Ich biurko pamięta Gierka albo późnego Jaruzela – i nawet wtedy, kiedy było nowe nie stanowiło szczytu estetyki. Co chwilę szukają nowych sterowników, czyszczą rejestry, defragmentują dyski, instalują kolejne aktualizacje antywirów…

O co chodzi? Ano o to, że Maki są robione przez różnych ludzi (w tym fotografów) dla normalnych ludzi (też fotografów), a nie przez informatyków dla informatyków, którym wydaje się normalne przerabianie procedur, o których pisałem wyżej.

Ja tak nie lubię i nie chcę. Wolę dobrą zieloną herbatę. Dobre wino i single malt (Islay), ładne drewno, … szlachetne aluminium zamiast malowanej stalowej blachy i taniego plastiku,  cichy, przyjemnie działający komputer, FireWire 800,… i swoje subaru, które nawet po 18 latach życia objeździ spokojnie niejedno nowe auto, nawet  (a może zwłaszcza) na dalekiej trasie. Mam skórę na siedzeniach, ogrzewanie w tyłek na zimne dni, napęd symetryczny 4WD, reduktor, klimę, niezawodny silnik z bezkolizyjnym rozrządem i fajowym pomrukiem. Gdybym teraz mógł kupić samochod osobowy (a nie „ciężarówkę” z konieczności zawodowej) – to na 100% byłby to nowy OUTBACK. Nowy komputer, to na szczęście moźe być i będzie – Apple.

 

PS. Dlaczego w większości reklam używa się Maków??? Tak w 90-95%. Nawet często retuszuje się jabłuszko, ale MacBook Pro jest tak charakterystyczny, źe i tak wszyszcy wiedzą kto zrobił estetyczną, aluminiową skrzyneczkę. I tylko mnie wk… bierze, jak kolejna kalka z pomysłow Apple – np. iPlus jest niekompatybilna z własnym „wzorem”. To samo było przez długi czas z Neostradą. Na reklamach w całej Polsce, siedzi uśmiechnięta rodzinka, szczęśliwa przed 12 calowym PowerBookiem „podłączonym” do neostrady. Tylko wtedy komplet sterowników do tejże neostrady nie odpalał się w Apple. Dało się wszystko oczywiście ustawić ręcznie (może to i lepiej) ale chodzi o podejście. A konsultanci błękitnej linii Telekompromitacji Polskiej S.A., czyli kolonii zamorskiej Francowatej Telekomuny, oczywiście guzik wiedzieli. Bo tam króluje zasada wysysania jak największych zysków. Liczy się tylko forsa, a po nich choćby i ugór i potop.

Nie twierdzę, źe Apple i Jobs nie są pazerni i nie chcą zarabiać milionów. Są i pewnie chcą. I zarabiają. Ale robią to z klasą a nie na chama. Czuć, że tam liczy się kultura dobrej roboty.

Bo czy „Mak” musi być piękny?

Nie, nie musi.

Ale jest i będzie.

I o to właśnie, Drogi Flawiuszu (Amsie, Katonie, RobertoW, …) chodzi! Reszta wychodzi z takiej filozofii juź sama, a MacPro ma niechcący obudowę, której próżno szukać w pecetowni.

P.P.S. Wiecie dlaczego Steve Wozniak (współtwórca Apple) został odsunięty od kierowania firmą? Podobno dlatego, że za jego rządów firma popadła w ogromne problemy – nie wypuszczała nowych produktów. Zdaniem Wozniaka żaden z projektów nie był wystarczająco dobry i dopracowany… ! :)

32 Responses to Dlaczego lubię jabłka

  • Jaroslaw Kaczmarski

    Dzień dobry,

    Ależ się Pan rozpisał i nawet pod koniec emocje wielkie Pana poniosły… czy można jeszcze coś dodać by nie być typowym przyklaskiwaczem…

    Napiszę o sobie. Pamiętam czasy Windows 3.0 i wówczas to zetknąłem się z Macami. Zafascynowała mnie ich prostota i niezawodność (wysoka a nie bezwzględna). Taki model (jeszcze przed Mac Quadra) np. IIcx – czyli średni – kosztował chyba więcej niż Polonez (samochód). Ponieważ zbierałem na dość używanego Poloneza, o Macu mogłem jedynie pomyśleć jak o wycieczce w kosmos.

    Pracowało się wówczas powszechnie na PC, ale z chwilą pojawienia się serii Quadra, Maki zaczynały być w Polsce coraz liczniejsze. Wówczas to przesiadłem się i jakie różnice z PC-tem zauważyłem:
    1. Zadane kolory były tymi, które otrzymywałem w druku.
    2. Jak napisałem śłóńće to drukowało się śłóńće a nie 噼€ße.
    3. Pliki do naświetlania się naświetlały (i to szybko) i były dokładnie tym co zaprojektowałem.
    Z czasem też:
    4. Zapomniałem o cyklicznym przeinstalowywaniu systemu.
    5. Przestawałem drżeć, czy program się nie powiesi grzebiąc moją pracę.
    6. Skupiłem się wyłącznie na projektowaniu i jego sednie bez zastanawiania się, czego nie naciskać, by się coś nie wysypało.

    Zaobserwowłem też u siebie większą wydajność w stosunku do kolegów na PC-tach. Przynosząc do naświetlarni kolejną swoją pracę oni też przynosili kolejną… ale poprawkę tej samej (wersja z innym sterownikiem, innymi ustawieniami itd.) i drżeli, czy się im coś nie wykrzaczy.

    Od tego czasu pracuję wyłącznie na Macu i szybko zatraciłem profesjonalny kontakt ze światem PC. Nie chcę się zatem wypowiadać o wyższości jednego nad drugim. Sporadycznie siadam jednak do PC i… zaczyna się mój dramat, najczęściej w 2 aktach.
    Wkładam flashpena (czyli nośnik pamięci na USB) i się zaczyna: w jednym pececie jest jako e w innym jako g w jeszcze innym jako f, ale za każdym razem inaczej i za każdym razem komputer listuje całą litanię adresów urządzeń, z których większość jest nie podpięta. Czas leci a ja klikam i czekam by po chwili przeczytać komunikat, że próbuję odczytać coś z powietrza (jeśli kliknę na coś co jest adresem CD-ROMu, w którym nie ma płyty to na odpowiedź czekać muszę dłużej). Prędzej, czy później natrafiam na swój flashpen. Najlepsze (czyli najgorsze) jest to, że po włożeniu mojego flashpena, nawet sam właściciel PeCka nie może go szybko zlokalizować.
    A teraz akt drugi. Włożony flashpen trzeba w końcu wyjąć, zwłaszcza bezpiecznie o ile coś się na niego nagrało. Więc zaczynam szukać managera przyłączonych urządzeń. Odnaleziony manager oferuje całe bogactwo (sic!) przełaczników, wyłączników, opcji, ustawień…

    Teraz mnie poniosły emocje, ale chyba doszedłem do tego co dla mnie jest przekleństwem PC-tów. Tak, to ich bogactwo i niezwykle złożone podejście do wszystkich czynności jakie się wykonuje i to włącznie z tymi najprostszymi. Ja korzystam z komputera jako narzędzia i oczekuję, że ono pozwoli mi się skupić na sednie mojej pracy a nie na nim. Moja cierpiwość, wizerunek, godność itd cierpi jak np. nie umiem szybgo włożyć i wyciągnąć flashpena. Nie cierpię i nie czuję się nidowartościowany gdy na Macu robię to jednoznacznie, zawsze tak samo i z dowolnego miejsca robiąc JEDNO kliknięcie i nie mając do wyboru iluśtam opcji „odłączania urządzenia zewnętrznego”. To w Macu jest właśnie cudowne, że jeśli coś można zrobić prosto to… Apple zrobi to jeszcze prościej.

    W jednej z ostatnich reklam Apple’a (seria pan PC rozmawia z panem Mac) PC wymienia swoje zalety na co oslupiały Mac kończy krótko: „Mac just works”. Tak! Mac PO PROSTU pracuje!

    Klika lat temu 2 znajomych fotografów zapytało mnie krótko dlaczego pracuje na Macu. Powiedziałem więc krótko – wydajność. Zaczęli mi jakieś testy przytaczać, więc dodałem: dydajność moja. Dzisiaj obaj Ci panowie pracują na… Macu i potwiedzają moje słowa.

    Na temat wdajności przeprowadzono również test – UWAGA! – nie sprzętu. Zadanie było złożone z iluśtam często dziejących się typowych czynności. Od podpiąć skaner, zeskanować, podpiąć aparat, zgrać zdjęcia, wykonać layout, wydrukować. Ekipa Mac zrobiła to wyrażnie szybciej. Przyczyną była większa ilość operacji (mierzona ilością kliknięć) jaką ekipa PC musiała wykonać.

    A teraz coś co w Macu mnie irytuje! Ze względu na połączenie światów, wymianę danych i przejmowanie urzytkowników Apple przyjął w nowym systemie rozkład polskiej klawiatury programisty ze świata PC. Będąc starym macuserem literę ż otrzymywałem jako alt+x a teraz muszę jak w PC alt+z. Na szczęście Apple pozostałił oba alty i nie zablokował lewego ;-)

    O reszcie napisał wybornie Pan Marek.

    PS.
    Nad komputerem bodajże Apple II, pracowała jako konstruktor-projektant córka Jerzego Hoffmanna reżysera od Potopu, Pana Wołodyjowskiego itd.

    Jestem bardzo zainteresowany wątkiem „dlaczego informatycy zostają fotografikami”

  • sebonn

    Witam!
    dobry temat do dyskusji :) moje historia związana z firmą Apple jest krótka ale bardzo zaskakująca i bez problemowa :)
    Posiadam MacBooka 13′ i to jest jak dla mnie najlepszy komp-laptop jakiego w moich krótkim życiu miałem :) pamiętam jak dziś, jak kilka miesięcy temu dostałem paczke z moim wymarzonym Makiem :) euforia taka jak u małego dziecka, pierwsze „odpalenie”, pierwsze serfowanie po internecie :) wszystko proste i łatwe :) i tak od tamtej pory zostałem wierny marce Apple. W kolekcji posiadam Maca, iPhona i dwa iPody :)
    prostota i elegancja w jednym :) i te logo, najbardziej charakterystyczne ze wszytkich jakich do tej pory widziałem.. Logo kojarzące się z elegancją i prestiżem :)
    w planach mam powiększenie mojej „rodzinki Apple” o Macintosha i Macbooka Pro 15’…
    i w pełni zgadzam się z opiniom Pana Marka :)
    Pozdrawiam :)

  • Flawiusz

    I wywołałem wilka z lasu :)

    Teraz powinienem napisać: „dla czego lubię PC?”

    Przez 6 lat pracowałem w firmie gdzie projektowanie odbywało się na Mackach. Zacząłem bodaj w 1998 r. a więc w czasach kiedy Microsoft wprowadził Windows 98 i kolejną wersję systemu NT. Macki były fajnymi komputerkami, ale od początku nie widziałem w nich niczego nadzwyczajnego, po prostu były, działały zupełnie poprawnie, ale na pewno nie były całkiem bezproblemowe. Właściwie to może warto napisać czym jest dla mnie komputer? To po prostu platforma, nawet nie narzędzie do pracy lecz stół na którym się pracuje. Nie ma dla mnie zupełnie znaczenia czy ten stół jest z dębu, stali, czy sosny, wystarcza że jest stabilny i solidny, natomiast istotna jest cena. Dlatego przybajerowane gadżety Macintoscha nigdy mnie nie wzruszały, a całe to gadanie o prestiżu, pięknie itd. brzmiały dla mnie dziecięco naiwnie. Maki miały jednak do zaoferowania coś innego – programy graficzne które się z nich wywodziły. Moje pierwsze spotkanie z Adobe Illustratorem i Photoshopem miało miejsce właśnie na Macku i dość szybko się okazało że te programy są znacząco lepszymi narzędziami niż ich odpowiedniki na PC (np. Corel). Szybko się też okazało że programy Adobe są również dostępne na PC i w praktyce działają równie dobrze. (nie kojarzę funkcji niedziałających na PC, ale może po prostu ich nie potrzebowałem). Po pewnym czasie w firmie pojawił się problem z plikami zapisanymi w Corelu. Corel w wersji na Macintoscha pracował 4 x wolniej niż na PC, więc zapadła decyzja o zakupie PCta, zwykłego „sklepowego” kundla, ale w solidnej konfiguracji. Pojawił się taki Pecet, a wraz z nim programy Adobe na Windows. Od tamtej pory byłem jedyną osobą w firmie zajmującą się projektowaniem DTP nie pracującą na Macku. Szybko się okazało że praca pod Windows NT4 nie powoduje żadnych komplikacji, system pracował bardzo stabilnie, bezproblemowo i przez cały okres gdy pracowałem na nim nie było powodu by go przeinstalować. Jedynym problemem we współpracy PC z Mackami była niekompatybilność fontów, ale to dało się obejść. Niejednokrotnie zdarzało się że z przyczyn organizacyjnych kończyłem na Macku projekty które zaczynałem na PC i na odwrót. Nigdy jednak nie odczułem tej przesiadki w sposób negatywny w odniesieniu do któregoś z systemów czy komputerów. Na Macku pracowałem równie wydajnie jak na PC i odwrotnie.

    Legendarna wydajność?
    HA, HA, HA!!! to jest świetna sprawa, bo czym dla grafika jest wydajność? Jeżeli komputer pracuje jak należy, nie zawiesza się, nie przeciąga w nieskończoność jakiś operacji, to chyba znaczy że jest wydajny, no chyba że się mylę? Jasne, zawsze można zrobić testy, to trochę jak z aparatami fotograficznymi, zawsze można zrobić testy porównawcze, a metod porównywania można wynaleźć więcej niż jest modeli aparatów i komputerów. W firmie o której wyżej napisałem wyglądało to tak: Gdy pojawił się nowy Mack, to był najwydajniejszym komputerem (czyli Macki górą! JUPI!!!), ale zaraz, za parę miesięcy pojawiał się nowy PC i okazywało się że „Blur” zadany w Photoschopie na obydwu kompach 2x szybciej był wykonywany na PC (uuuuuu… to Macki już nie górą). Ale znowu za kilka miechów pojawiał się kolejny Mack, i za jakiś czas kolejny PC… jak ja lubię te MITY o wydajności :)

    Ukochane cyferki.
    Tak, ludziska to lubią, cyferki są fajne, matematyka nie kłamie. A jak ładnie się to wszystko może nazywać? Procesor 2, albo 3GB, RAM, 8GB, ale jak taktowany? Jak szybko kręci się dysk? Ilu bitowy jest procesor, ilu bitowy jest system? Czy komputer ma dwa procesory, czy jeden dwurdzeniowy? Ale koniec końców, na początku pierwszej dekady XXI wieku wychodziło na to że Mack z procesorem 1GB działa tak samo szybko jak PC z procesorem 2BG. No i co? I co mnie to obchodzi? W końcu ja miałem PCta z prockiem 2GB równie wydajnego jak Mack Jasia Kowalskiego z prockiem 1GB… o czym mowa? Czy jabłuszko na obudowie sprawia że procesor w Macku ma dodatkowego kopa?

    Syndrom niebieskiego ekranu…
    Lubię te opowieści o padających Windowsach, fajnie się tego słuchało przy piwie. Zazwyczaj kolega kolegi miał kolegę którego dziewczyna miała system który się wysypał i koniec, nie było czego zbierać… Mnie nigdy system Windows się nie wysypał, NIGDY! Nigdy nie widziałem osławionego „niebieskiego ekranu”, zawsze zachodziłem w głowę co trzeba zrobić (i po co) by do tego doprowadzić. Ostatni system który potrafił mi się solidnie zawiesić to był Windows 98, od tamtej pory zero problemów. Macki wieszały się równie często co Windows. Ale Macki nie mają niebieskiego ekranu… bo mają bardzo gustowny i niezwykle prestiżowy „komunikat z bombą”. Co ciekawe, każde kolejne wcielenie mackowego systemu miało coraz większe problemy ze stabilnością… czyli prawie ideał :)
    Nie wykluczam jednak że później nastąpił jakiś przełom o którym nie wiem.

    Serwis.
    Gdy pojawiły się problemy z Mackami, trzeba było czekać parę dni na serwisanta, lub wysłać komputer do serwisu. Gdy był potrzebny serwisatn do PC, wystarczyło zadzwonić i gość zjawiał się w ciągu 2 – 4 godzin. Pamiętam też jak kiedyś w myszce jednego z Macków padł lewy przycisk. Nie mieliśmy dodatkowej myszki, więc komputer był uziemiony, a myszka od PC nie pasowała. Najzabawniejsze jest jednak to że serwis za nową myszkę zażyczył sobie 350 zł, a było to 5 – 6 lat temu…

    Padający dysk.
    Nigdy nie padł mi dysk na PC, ale w Macku owszem. Pytanie czy to świadczy że jedno jest lepsze od drugiego? Jasne że nie, po prostu pech może dosięgnąć każdego dysku na każdym kompie, niezależnie od logo na obudowie. Ponadto mieliśmy problem z wadliwie działającym napędem DVD (od nowości) a po tygodniu działania, w nowiutkim G4 dysk zaczął wydawać dźwięki niczym system do przecierania drewna w tartaku. Co ciekawe serwis próbował nam wmówić że nic się nie dzieje i dysk jest sprawny…

    Kolejne wersje systemu…
    Średnio co 2-3 lata zmieniam kompa i jeśli jest dostępny nowy system, i uznam że jest sens go posiadać to instaluję na nowym kompie i tyle… nie widzę problemu. Nigdy nie odczuwałem jakiejkolwiek presji że MUSZĘ przesiąść się na kolejny system. Dodam może tylko że znałem co najmniej jedną typowo mackową aplikację która pod nowszą wersją Macosa działała nieprzyzwoicie topornie, a tymczasem ten sam program pod PC śmiga na Viście jak ta lala… upsss… czyżby rysa na mitologicznej kompatybilności Macków?

    Reinstalacja systemu.
    Hmmm… Norton Ghost + 15 minut rozwiązuje problem raz na zawsze. Cóż z tego że na Macku wygląda to bardziej elegancko, skoro z Windowsem jest równie szybkie (jeśli nie szybsze, bo od razu z aplikacjami i ustawieniami) i skuteczne. Można też mieć obraz dysku systemowego zgrany na DVD. Przekłada się dysk z jednego kompa do drugiego, formatuje partycję „C” i zgrywa obraz z DVD. W ten sposób mamy świeżutki system ze wszelkimi konfiguracjami i aplikacjami. Oczywiście jednak Ghost jest sprawniejszy :). W praktyce od czasów Windows 2000 Profesional nie miałem wyraźnej potrzeby przeinstalowania systemu. No ale do rzeczy, Ghost + 15 minut = świeżutki system… o co więc chodzi z tą “długą drogą” w reinstalacji Windows?

    Fajna obudowa.
    Wspomniałem już że design Macków mnie nie kręci, choć oczywiście przyjmuję do wiadomości że inni ludzie mają inaczej, i dobrze. Jeśli zaś idzie o funkcjonalność obudowy to nie jest prawdą że nie ma PCtów o funkcjonalnych rozwiązaniach. Gdy we wspomnianej firmie pojawiła się nowiutka maszyneria CTP do bezpośredniego naświetlania form drukarskich, w moim życiu pojawiły się komputery marki DEL. Dostęp do wnętrza komputera i wszystkich podzespołów na pewno w niczym nie ustępował Mackom… A poza tym jedyna sytuacja jaka w ciągu kilku ostatnich lat zmusiła mnie do otworzenia kompa to dołożenie nowego dysku 500GB. Napracowałem się przy tym okrutnie bo musiałem odkręcić 6 śrubek i podłączyć dwie wtyczki :)…

    Informatycy, programiści, PC, Windows, Linux, Biurka…
    To takie proste. Informatycy (często) nie są estetami jak plastycy czy fotograficy. Oni lubią grzebać w komputerach, to ich pasja. Nie interesuje ich jak wygląda obudowa i czy w ogóle jakaś jest. Ich interesuje np. możliwość spięcia w sieć 10 komputerów z różnymi systemami, wpuszczenie na jeden jakiegoś wirusa i sprawdzenie co się stanie gdy wykona się różne, określone procedury. Nie ma dla nich znaczenia czy komp stoi na biurku z czasów Jaruzelskiego, czy po prostu na podłodze. Istotna jest natomiast możliwość pisania/poprawiania sterowników, testowanie urządzeń i pisanie poprawek do programów (między innymi stąd u tych ludzi popularność Linuxa bo dostaje się kod źródłowy wszelkich aplikacji). Wbrew pozorom cała komputerowa społeczność wiele zawdzięcza tym wariatom a PC daje im możliwości jakich nie znajdą w sterylnej obudowie Macka stojącego na biurku za parę tysiaków. To ten sam rodzaj pasji co dopieszczanie starych Garbusów, Syrenek, czy Maluchów. Nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie.

    Mackowy standard.
    No cóż, nie wiem jak to jest z agencjami na zachodzie, ale jeszcze rok temu otrzymywałem do pracy różne materiały z agencji w Polsce I choć duża cześć materiału powstała na Macku, to nie było problemu z użyciem tego na PC (i odwrotnie). Obecnie otrzymuję sporo licencyjnych materiałów (np. Disney, Mattel itd.) i nie często pochodzi on z Macków, no ale to już nie agencje go przygotowały.

    “Są programy, które bardzo lubię, a działają wyłącznie na… PC”
    Np. cała gama programów 3D powstaje ma Windows i inne systemy ale nader często z pominięciem Macków. Dla czego? Ano dla tego że zamknięty system MacOS nie przewidywał poważniejszej ingerencji w konfigurację sprzętową. Tutaj warto zauważyć że były komputery Sylicon Grapchics pracujące pod Windows które wydajnością w danym czasie wielokrotnie przebijały wszystko co oferowały Macki. Były też bardzo estetycznie i funkcjonalnie zaprojektowane, a koniec końców były to jednak PCty z Windows…

    Coraz wydajniejsze systemy…
    Fakt że kolejne systemy Windows mają coraz większe wymagania sprzętowe, ale pamiętam gdy w firmie w której pracowałem pojawił się pierwszy G4 z MacOS X. Komputer sapał i dyszał wszystkimi wentylatorami gdy na przybajerowanym pulpicie kliknęło się parę razy myszką… Jakoś nie pomyślałem by sprawdzić co by się stało gdybym ten system zainstalował na Macku starszym o kilka generacji, ale być może faktycznie okazało by się że śmiga jak ta lala :)

    Elegancja i styl są gwarancją…
    …elegancji i stylu… i nie koniecznie czegoś więcej. Żyjemy w czasach w których nazbyt często forma jest “ważniejsza” od treści (jakości, użyteczności itd.). Dobry przykład znajdziemy na podwórku fotograficznym, gdzie Olympus poświęca jakość obiektywu dla ładnej, stylowej obudowy w swojej prestiżowej serii mju. Ponadto cyfrowe mju pozostawiają wiele do życzenia w ogóle jako aparaty, dla tego pomimo wielkiego sentymentu jaki mam do Olympusa, gdy wybierałem mały kieszonkowy kompakt to kupiłem Ixusa który po prostu bardzo dobrze działa, mimo że stylem i starannością projektu obudowy ustępuje Olympusom mju. Jeśli zaś idzie o Macki to pamiętam taką okrągłą myszkę do której od biedy dało się przyzwyczaić po całym dniu użytkowania. Najwyraźniej projektanci tego ustrojstwa przegięli ze stylem :). Ale jeśli (ogólnie) wygląd Macintoscha idzie w parze z jakością, to chwała za to jego twórcom.

    Podświetlana klawiatura, wtyczka na magnesik, czyli markowa gadżetologia.
    Zapewne podświetlana klawiatura bywa przydatna, nie ma co dyskutować, ale ile dopłaca się za ten gadżet? W pociągu widziałem gościa z laptopem, z małą lampką podłączoną do USB. Nie tylko oświetlała klawiaturę, ale umożliwiała również przeglądanie papierów… a kosztowała 12 zł. Fajne są gadżety, takie jak wtyczka na magnesik, ale czy znasz kogoś kto stracił laptopa bo nie miał takiej wtyczki? Pewnie były takie przypadki, ale ja o takim nie słyszałem. Ciekawe ile zapłaciłeś za ten magnesik? Fajnie też jest mieć Hub USB w monitorze, jednak świat PC aż kipi od przeróżnych drobnych rozwiązań które niekiedy ułatwiają życie, tyle że dużo mniej kosztują.

    Słowo do Jarosława Kaczmarskiego. Proszę się zastanowić co system (jakikolwiek) ma do źle zapisanego pliku postscriptowego czy PDFa? Gdyby miał Pan z tym jakieś problemy to podpowiem – system nie ma tu nic do rzeczy. To nie system generuje pliki postscriptowe, lecz odpowiedni program pracujący pod danym systemem. A kto pracuje w tym programie? Człowiek! Tyle że czasem bardzo nieudolnie. Wniosek z tego taki że na Macku można równie błędnie zapisać PDFa, czy postscript co na PC (a można na pewno). Ja jakoś nigdy nie miałem z tym problemu, choć pracowałem na PC. Zalecał bym również dokładne czytanie tego co piszą inni, bo wyraźnie pisałem że Macki miały sporą przewagę w czasach pierwszych Windowsów, ale miały też ogromną wadę – CENĘ! Teraz przewaga Macków jest (praktycznie) żadna i pozostaje głównie w swerze wiary. Podkreślam że TERAZ oznacza teraźniejszość a nie 10 lat wstecz…

    Pamięci Flasch…
    No Panie Jarosławie, ubawiłem się naprawdę czytając o Pana problemach z zewnętrznymi pamięciami USB pod Windowsem. Dlatego sprawdziłem i… wszystko otwiera się jednym kliknięciem (wystarczy odpowiedzieć na zapytanie systemu) a bezpieczne usunięcie pamięci załatwia się dwoma kliknięciami. Niczego nie trzeba szukać, nigdzie nie trzeba grzebać, wszystko niemal samo włazi pod kursor myszki, po prostu przyłączyć – 1x klik, odłączyć 2x klik i absolutnie nic więcej. Skąd się Panu bierze dramat pamięci Flasch pod Windows? Ale pozwolę sobie zauważyć że właśnie takie „argumenty” wyssane z palca budują złą reputację, sprzętu, systemu i czego tam jeszcze…

    Kwestia wiary i potrzeb, czyli Einstein miał rację.
    Wszystko jest względne. Opinie na każdy temat też. Wszystko zależy od punktu odniesienia a nie ma jednego takiego uniwersalnego punktu.

    Podsumuję bo już znudziło mnie to pisanie. Przez 6 lat, dzień po dniu miałem do czynienia z Mackami i PCtami. Nigdy nie odczułem aby jeden komputer w jakiś istotny sposób był lepszy od drugiego. Jedne i drugie miały większe lub mniejsze awarie, ale zaryzykował bym stwierdzenie że Hardware bardziej sypało się na Mackach (pewnie po prostu pech). Nigdy nie byłem w stanie uczciwie przyznać że jeden jest wydajniejszy od drugiego, bo obydwa działały po prostu dobrze. Jedne i drugie się starzały i były zastępowane przez nowszy sprzęt. Na jednych i drugich warto było od czasu do czasu sprawdzić błędy na dysku i wykonać defragmentację. Warto jednak zauważyć że na Mackach ilość fizycznych błędów powstających na dysku była dużo większa niż na PC. Warto również odnotować że PC miał dużo lepszy, i praktycznie nieograniczony serwis. Jedyne co zawdzięczam Macintoschom to świetne programy Adobe, które równie fajnie działają mi na PC. Nie będę się zarzekał że nigdy nie przesiądę się na Macka, bo może kiedyś okaże się że faktycznie będzie warto, ale na dzień dzisiejszy Macki niczym mnie nie uwiodły. Na koniec dodam że nie jestem wrogiem Macków, ani wielkim zwolennikiem PCtów, po prostu potrzebuję platformy do pracy i wybrałem PC.

  • Flawiusz

    Co do kobiet to na dłuższą metę wolę tę którą kocham i z którą nie muszę wytrzymywać… wolę po prostu z nią być… i jest fajnie :)

  • Flawiusz

    Fajne masz to Subaru, ale gdybym był złośliwy to bym zapytał o głośniki… działają już? Cholera, zapytałem… i wyszło na to że jestem złośliwy :)

  • Flawiusz

    „Pamiętam też jak kiedyś w myszce jednego z Macków padł lewy przycisk” Hmmm… właśnie zdałem sobie sprawę że mysz na Macka miała 1 przycisk, czyli może paść tylko 1 :)

  • Marek Arcimowicz

    Wiesz, w tamtym starym subaru – moim pierwszym nie mialem kiedy wymienic glosnika – bo jak wiesz, bylem w trasie – na sesjach. Pozniej wymienilem, ale jakos pol roku po naszym spotkaniu rozbilem tamten samochod i kupilem nowy. Prawie identyczny, tylko w ladniejszym kolorze i swietnej opcji – jesli chodzi o wyposazenie. I praktycznie nieuzywany – stan byl genialny. Pozniej wymienilem sobie caly zestaw glosnikow na zdecydowanie lepsze, m.in. mam gwizdki w slupkach na przodzie, co daje niezla, jak na samochod oczywiscie, stereofonie.

    Zlosliwy jestes. Nie wiem czym Cie tak urazilem ja czy inni. Wpadlem na to, ze niedlugo zrobie post. Porownanie fotograficzne. Najlepszego PC jakiego udalo mi sie zlozyc w sensownej cenie (wcale nie tanio) i zwyklego Maca, jakiego kupilem pare miesiecy pozniej.

    Pokaze jasno o co mi chodzi, ale i tak nie wierze, ze nie wiesz. Tylko sie czaisz!

  • Flawiusz

    Jestem ciekaw tego porównania. Zaczynam się również zastanawiać nad tym czym komputer jest dla grafika, a czym dla zawodowego fotografa, może różnice są znacznie większe niż dotychczas sądziłem. Ale jeśli idzie o mnie to gdy w przyszłym roku będę zmieniał komputer to na 99,99999% będzie to PC.

    Niczym mnie nie uraziłeś, inni też nie, ale lubię nazywać rzeczy po imieniu, tak jak je widzę, czyli np. (o czym wyżej pisałem):

    – system Windows można przeinstalować w 15 min wraz z zachowaniem wszelkich aplikacji i preferencji.
    – są markowe PCty o bardzo funkcjonalnych rozwiązaniach obudowy (nie ustępujące Mackom).
    – obsługa pamięci Flash jest banalnie prosta pod Windows.
    – błędy w postscripcie nie wynikają z systemu w którym pracujemy.
    – serwis do PC jest praktycznie obecny wszędzie, czego nie można powiedzieć o Mackach.
    – hardware w Macintoshu może być równie zawodne jak w PC.
    – gadżety z nadgryzionym jabłuszkiem (przydatne, czy nie) są droższe niż te projektowane dla PC.
    – jest wiele bardzo interesujących aplikacji na PC których próżno szukać na Macintosha (i odwrotnie).
    – ponad 90% komputerów na świecie pracuje pod Windows. Tu można wysnuć podobne przemyślenia jak w przypadku
    rozwoju cyfrowych kompaktów, ale czy na pewno cyfrowe kompakty są aż tak beznadziejne? (ja ostatnio nieco zmieniłem zdanie, ale to oddzielny temat).
    – wielu informatyków (również amatorów) woli Windows i Linuxa nie dla tego że są „lepsze” niż MacOS, lecz pod wieloma względami bardziej (dla nich) interesujęce (ogólnie).

    Wiem że się powtarzam, ale najzwyczajniej w świecie przytaczam fakty. Przyznam szczerze że rosnąca świadomość nieskazitelności np. Macków i innych legend związanych z różnymi markami nieco mnie drażni. Np. osławiony mju II, wszędzie go wychwalano, stał się prawie kultowym aparatem. W internecie było mnóstwo pochwalnych opinii. Niepokojące było jednak to że od czasu do czasu natrafiało się również na opinie nieco zawiedzionych użytkowników. Wreszcie kupiłem ten aparat (nawet dwa) i faktycznie okazało się że do ideału jest mu baaaaaardzo daleko, choć faktycznie był bardzo udanym kompaktem, ale (jak się później przekonałem) nie jedynym. Ale legenda trwa nadal, ludzie wciąż zadają sobie pytanie o cyfrowy odpowiednik mju II (ja też).

    Przyjmuję do wiadomości że ktoś dokonuje jakiegoś wyboru w oparciu o inne przesłanki niż tylko praktyczne podejście do danego zagadnienia. Rozumiem że ludzie przywiązują się do różnych marek, przedmiotów, rozwiązań. Ja też tak mam, ale jednocześnie mam świadomość (co podkreślam) że tak dokonany wybór wynika również z potrzeby serca a nie tylko z logicznego potraktowania tematu, i dobrze w końcu jesteśmy ludźmi. Jeśli jednak idzie o komputery, to naprawdę nigdy nie widziałem w PC i Windows czegoś takiego co nakłoniło by mnie do przesiadki na inny system/komputer. Koniec, kropka. Jednocześnie wiem że dobra konfiguracja PC nie jest tania, a bardzo dobra to już prawie kosmos. Dla tego ja zawsze wybieram tę dobrą i czekam aż ta bardzo dobra zstąpi (cenowo) na ziemię i jak na razie jest OK.

    Złośliwy jestem (nie da się zaprzeczyć) i o głośnikach w Subaru wspomniałem by podkreślić że szukając obiektywnego (na ile to możliwe!!!) spojrzenia na cokolwiek, okazuje się że nic nie jest nieskazitelne. Kurz na stylowej obudowie z jabłuszkiem osiada tak samo jak na stalowej skrzyneczce PC… :)

  • Flawiusz

    Czekam na to porównanie, może faktycznie wyjdzie na to że się czaję :)

  • Jaroslaw Kaczmarski

    Witam,

    Na wstępie deklaracja: nie jestem sprzętofilem, jestem po prostu użytkownikiem sprzętu. Nie interesuje mnie sprzęt sam w sobie a już bynajmniej nie rozważam wyższości czegoś nad czymś (Mac vs. PC, Canon vs. Nikon). Osobiście kryterium celu jest nadrzędne ale okoliczności też trzeba brać pod uwagę, bowiem nie we wszystkim sobie panem być możemy.

    I tak Panie Flawiuszu :-) Skoro urazili Pana 'inni” to ja ze swojej strony przepraszam :-).
    Moje uwagi osobiste są obarczone moimi zaletami jak i ułomnościami. Ale po kolei.

    Widzę, że jest Pan świadomym i doświadczonym użytkownikiem sprzętu pracującym w sprzyjających okolicznościach. Nie jest ważne na czym się coś robi (np. Canonem, NIkonem czy Kaczorem Donaldem) o ile jakość i efektywność tej pracy jest zadowalająca. Skoro Panu jest dobrze, to jest dobrze i tak trzymać :-).

    Co do Corela to… nie będę wkładał kija w kolejne mrowisko…

    Co do legendarnej wydajności i cyferek. Najbardziej lubię testy polegające na działaniu typu weź sprzęt i zrób to, co zwykle robisz. Testy laboratoryjne niosą bagaż tzw. metodologii badań a ich wyniki potem mają swój marketingowy aspekt. Jak pisałem o wydajności to napisałem, że nie był to test stricte sprzętu tylko 2 zespoły miały wykonać szereg typowych w studiu graficznym zadań i okazało się, że zespół Mac zrobił to szybciej. Nikt nie mierzył gdzie szybciej działał gaussian blur, szybciej kopiowało 0,5 TB danych itd. Dla mnie wydajność to czas w którym ja (chcę podkreślić ja w sensie człowiek przy maszynie) wykonuję CAŁE złożnone zadanie.

    Co do serwisu (i padających dysków). Serwis to ludzie. Mam szczęście współpracować w sprawach sprzętu i oprogramowania już chyba 10 lat z tym samym człowiekiem. Z serwisu komputera skorzystałem 2 razy. I tak jak w Pańskim przypadku dotyczyło to dysku na nowym G4. Mnie też wydawał dźwięki jak z tartaku i kiedy zadzwoniłem w tej sprawie powidziano mi, żebym natychmiast przyszedł po nowy dysk. Bez problemów następnego dnia odebrałem nowiutkiego Seagate’a. Tu ciekawostka: ten dysk co padł to był IBM opisany „Made in Hungary” z dopiskiem „Assembly Made in Romania”. U Pana pewnie było to samo, tylko korzystał Pan z innego serwisu nie tak sympatycznego jak w moim przypadku. A co do serwisu PC, to siłą jego jest to, że nie jest to kilka adresów (w Polsce chyba 2-3) jak w przypadku Apple, tylko niezliczona ilość giełd, firm, firemek, sprytnych amatorów, solistów czy wyspecjalizowancyh instytucji informatyczno-naprawczych. Tu dochodzimy do mojego drugiego kontaktu z serwisem Apple. W komputerze G3 padł mi zasilacz. Właściwie nie padł, tylko spalił mi go elektryk buszujący w sieci całego budynku. Mój sympatyczny serwis (komputer był na gwarancji) załatwił sprawę przez weekend bez opłat. Klika znanych mi firm ma PC i tam im co pół roku pada zasilacz a co kwartał wentylator na procku (to chyba nagminna awaria). Zapewne od padania wentylatora i zasilacza co roku pada płyta główna. Ale oni nie widzą problemu, bo części i fachowców jest pod dostatkiem. Hmmm… Panu komp nie szwankuje, ale nie znam PC-towców, którzy bez przerwy w nich coś wymieniają. Oni mówią, że to nie problem, bo części są tanie, ale to przecież nie znaczy, że nic nie kosztują! A skoro bez przerwy coś wymieniają to suma tych tanich elemntów składa się na całkiem już znaczny koszt.

    I tu mała dygresja z życia mojego wzięta. Pan Marek pamięta zapewne takie miejsce jak Pewex. Otuż w owych czasach w owym Pewexie kupowałem sobie majtki zagraniczne. Już nie wiem ile kosztowały, ale można była ze cenech jednych Pewexowych kupić kilka polskich. Kilka par majtek z pewexu obsługiwało mnie przez ok. 2 lata: szybko nie darły się, nie wycierały, nie pruły, nie blakły w praniu tak jak te ówczesne polskie. Miały ładny wzór i były bardzo wgodne. Mój znajomy wyrzucał mi, że takie drogie sobie kupuję, ale policzmy: za kilka par płaciłem kilkanaście dolarów. Za kilkanaście dolarów kupiłbym kilkanaście par polskich, tyle, że w czasie kiedy ja zużywałem te pewexowe znajomy przerabiał kilkadziesiąt „tanich”. Zatem w perspektywie 2 lat, kto wydawał więcej na majtki: ja na niby-drogie pewexowe, czy mój znajomy na niby-tanie? Wygoda to rzecz indywidualna (ale znajomy kręcił się bez przerwy, jakby mu coś do tyłka właziło) ale estetyka? Znów pominę wzór na tkaninie, ale jak stanąć np. na basenie w czymś co jest wyblakłe, zozprute i podziaruawione wobec czegoś co działa i jest w dobrej kondycji.

    I tak jak mój znajomy był niezrażony i wciąż kupował sobie „tanie” majtki i wypominał mi te moje „drogie” i przepłacone w Pewexie tak odnoszę wrażenie, że świat PC-towy w znacznej swojej mierze (wiem Panie Flawiuszu, że akurat Pana to nie dotyczy) działa w taki sam sposób. Kupują kompy, które bez przerwy rozbudowują, za każdym razem płacą jakieś drobne kwoty, które im jakoś dziwnie się nie sumują. OK, są też PC-ty firmowe. Widziałem kilka razy opłatę za serwis firmy HP… można by za to kupić… Maca.

    Kończąc wątek serwisowy kilka firm (na rynku amerykańskim) stwierdziło, że stosując Maki zaoszczędzają gigantyczne pieniąde na wydatki na serwis, serwisantów, sieciowców, sprzętowców itd.

    A jednak wątku serwisowego nie zakończę :-). Otuż wspomniany Ghost. Ghost trzeba dodatkowo kupić (ale jak naisałem PC-towcom wszystko co dokupują do komputera się nie sumuje) i trzeba na czymś zapisać zrzut kopii dysku. Ile kompów tyle, kopii. Osobiście system przeinstalowywałem tylko raz (i to w czasach kiedy nie było wersji demo a ja testowałem jakieś skrakowane plug-iny i programy – czyli jakieś 12 lat temu) a tam gdzie wiem, że mają Ghosta używają go regularnie.

    Summa, sumarum gdzie tu czas na projektowanie i samorozwój artystyczny, skoro systematycznie trzeba coś ghostować, rozszerzać i serwisować.

    A teraz mi proszę pozwolić rozprawić się z mitem funkcjonujacym w świecie PC-towców, że niby Mac jest drogi i PC tani. Od czasu do czasu robi się porównanie satwiając na stole 2 równorzędne pod względem mocy kompy i wychodzi, że… Mac jest tańszy.

    Poczułem się mocniejszy, zatem może spróbuję przeprowadzić frontalny atak totalny.
    Ze wszystkich znanych mi systemów casus Windows jest najbardziej kuriozalny. Otuż Windows-userzy od kilku już wersji z radością nie przesiadają się na nowy system. Co więcej tkwią w wersji -2 (dwie przed aktualnie wprowadzoną) i domagają się masowo, by Microsoft dalej wspierał i paczował tamte archaiczne wydania. Microsoft po 6 latach paczowania w końcu siłą zmusza, by użytkownicy przesiedli się na nowszą wersję. A oni znów z uparciem tkwią uczepieni przy kolejnej nieaktualnej już wersji. To zdumiewające!!! Ciągnąc dalej: pamiętam jak kiedyś Microsoft po wprowadzeniu którejś wersji Worda na rynku amerykańskim został zmuszony do downgrade’u, bo niedało się na niej pracować. No i przykład z własnego podwórka z ostatniego miesiąca. Wydawnictwo z płytą CD, na którym były dokumenty Word – 1 strona z krótkim tekstem wprowadzającym i 1 osadzona w nim tabela z Excella (rozmiar 3 kolumny 5-10 rzędów z danymi typu nazwisko, adres, telefon, bez działań, czy obliczeń). Przygotowaliśmy to w Office2007 na Viście i okazało się, że w XP się to co prawda otwiera, ale tabele się drukują w postaci czarnych prostokątów. Byłem w szoku i jestem do dzisiaj!
    Teraz o tej otwartości. Zjedej strony to jest fajne, bo można wydusić ze sprzętu ostatnie soki (i tak robią twórcy oprogramowania 3D ale oni osadzają się bardziej w Linuksie niż w Windzie), ale niesie ze sobą wadę, bo najniejszy ruch software’owo-hardware’owy powoduje błąd krytyczny. Apple to nie tylko dbałośc o sprzęt i system i jego współdziałanie, ale działalność zwana ewangelizacyją, aby Ci co na to środowisko piszą nie robili rzeczy, które pomagając wąskiej grupie jednych spowodowali utracenie/umożiwienie pracy i sięganie po ghosta pozostałym.

    Z całym szacunkiem i sympatią Panie Flawiuszu :-)
    Jestem technokratą z wykształcenia (solidnego wyższego), humanistą z zamiłowania i zawodu oraz czasem dla kaprysu bywam artystą.
    Moje obserwacje z postscriptami dotyczą czasów drugiej połowy lat 90-tych. W szczegółowym skrócie wyglądało to tak. Przesiadłem się na Maca. Ktoś spolszczył zestaw czcionek postscriptowych (chodzi o set sprzed Tatarkiewicza/Theta), z którego korzystali wszyscy prawie macuserzy w Polsce. Miałem Maca z Photoshopem, Illustratorem i Quarkiem oraz jeden sterownik Linotronic330. Ten zestaw obsługiwał wszystkie naświetlarki w całej Polsce i nie pamiętam, żeby się komuś coś wykrzaczyło. Na PC-cie królował Corel, z którego świeciły się cuda albo nie świeciło się nic a jeśli ktoś miał PageMakera z Adobe to i tak miał problemy z wykrzaczającymi się fontami i jeśli opanował już jak coś przygotować na Herculesa to już po sąsiedzku np. na Agfie miał problem od nowa. Nawet naświetlarnie prace z PC przyjmowały w czasie wolnym a Corela wręcz zaprzestały w ogóle świecić. Albowiem wówczas byłem bardziej technokratą, więc wiem na czym sprawa polegała (wszak sam przeszedłem z PC na Maca). Problemem były kiepskie, żle napisane fonty Corela, które kolidowały z systemem, sterownikiem, programem, wreszcie sterowniki systemu do naświetlarek niezbyt uniwersalne a zbytnio osadzone w konkretnym modelu urządzenia i wreszcie ich zbytnia opcjonalność, która słabo przeszkolonym ludziom dawala zbyt dużo możliwości popełnienia błedu. Setup naświetlarki na PC trzeba było ustawiać osobno w systemie, osobno w programie. Wówczas na Macu trzeba było opanować kilka opcji w jednej zakładce (niecałe 5 minut szczegółowego szkolenia). Proste, uniwersalne i długotrwale skuteczne.

    Tak Mac był i jest dla mnie narządziem do efektywnej pracy a nie do ujarzmiania. Z czasem przestałem być (bo nie musiałem) technokratą i zacząłęm pielęgnować w sobie humanistę a nawet odkrywać artystę. Skoro nie trzeba eksperymentować z setupami, to jest czas na eksperymenty twórcze ;-) No ale to zapewne doprowadziło mnie do wtórnego tech-analfabetyzmu i nijak nie mogę pojąć, dlaczego na PC pomimo pulpitu, po wlożeniu flashpena on mi się na pulpicie nie pojawia ale muszę go wygrzebywać z czegośtam zwanego „Mój komputer”. Nijak nie mogę pojąć dlaczego mój flashpen raz może być np. F a raz G. I nie chcę tego już pojąć. Skłaniam się w kierunku bycia użytkownikiem-twórcą a nie inżynierem-użytkownikiem. No i odłączanie flashpena. Na Macu to zawsze jeden klik (nieważne, czy to biurko, czy w zakładce open/save w programie) a na Pecku to co najmniej 2. I to jest właśnie dla mnie ten jeden klik za daleko. Śmieszne?

    Tu dygresja. Kiedyś firma Heidelberg zaprezentowała nowy model maszyny drukującej, w której z dumą ogłosiła, że przyśpieszono o ileśtamdziesiąt sekund czas wymiany płyty czyli formy drukującej. Przez salę przebiegł wyrażny kpiący uśmiech. Niezrażony pan powiedział następnie, że w skali dnia dla przeciętnej drukarni daje to takie oszczędności, że te z kolei w skali roku dają 1,5 miesiąca wolnego przez które zgromadzeni na sali mogą się albo śmiać, albo więcej popracować/pozarabiać.

    Zatem Panie Flawiuszu. Już Pan widzi, że nie wyssałem swoich problemów z palca i nie tworzę fałszywych opinii o sprzęcie. Zdefinniowałem też przewagę wydajności Maca na PC rozumianą jako ilość klików jaką możemy zaoszczędzić w skali roku.

    I ciekawostka na zakończenie.
    Ostatnio w USA przeprowadzono badania, zktórych wynikało, że użytkownicy Maców są bardziej otwarci, tolerancyjni, światli, rozgarnięci, rezolutni, patrzący w przyszłość, rewolucyjni i głosują na demokratów. PC to zatwardziały konserwatywny świat zwolenników republikanow :-)

    PS. O myszkach rzeczy kilka. Apple długo hołdował jednoprzyciskowej myszce. W świecie PC (zerżniętym z firmy Sun notabene) królowały 2-3. Owszem katastrofa przycisku myszki Apple oznaczała katastrofę jej samej i zakup nowej za 350 zł. Kiedy ceny pecetowych myszek osiągnęły pułap 25-35 zł Microsoft wydał wojnę tanim podróbom (tanim, psującym się bez przerwy i bez przerwy kupowanym) bo ich własne kosztowały też niemało. Myszki się w końcu ustandaryzowały a ceny zrównały. A sprawa myszki o okrągłym kształcie, to był rzeczywiście niewypał przy projektowaniu iMaca (tego telewizora z kineskopem w przezroczystej budce). Apple szybko się z tego wycofała, bo ergonomia była katastrofalna. Zresztą jakakolwik myszka do intensywnych prac graficznych jest katstrofą dla nadgarstka o precyzji nie wspominając (to tak jakby rysować po tablicy cegłą a nie kredą). Wacom rulez :-)

  • Flawiusz

    Niepotrzebnie Pan przeprasza, bo jak wyżej napisałem nikt mnie nie uraził. Jeśli zaś ja uraziłem Pana, np. zbyt ostrymi słowami, to przepraszam, bo jakkolwiek bywam złośliwy, to urażać ludzi raczej nie chcę i nie lubię. Jak widać z mojego doświadczenia, PC można po prostu wymieniać (jak ja to robię) a nie wiecznie rozbudowywać co zapewne doprowadza do powstawania dziwnych konfiguracji i być może, konfliktów sprzętowych. To jednak nie wina PC ani Windows lecz użytkowników. Z Flashpenem proponuję sprawdzić następnym razem co podpowie panu Windows. Świadomość i stopień oświecenia użytkowników PC i Macków nie specjalnie mnie przekonuje, ale jeśli statystyka jest prawdziwa to chyba niezbyt dobrze to świadczy o Amerykanach. Najdroższa mysz jaką kupiłem kosztowała 70 zł i w niczym nie była lepsza od myszy za 35 zł, którą mam od 5 lat. Corel to dziwne i niedopracowane środowisko graficzne i miałem okazję się z nim nieźle zapoznać. Faktycznie było z nim wiele problemów (jednak to nie wina systemu), ale od wersji 9, przy odrobinie wysiłku umysłowego dało się z tego wypuszczać poprawne postscripty. Niestety, moja niechęć do Corela pozostaje wielką i niewzruszoną od czasów pierwszego zetknięcia się z produktami Adobe. Również niestety od tamtej pory pozostaję niewzruszony na atrybuty Macintosha. Dodam jeszcze że zawsze starałem się zdobyć oryginalny sterownik do danej naświetlarki, choć faktycznie wiele osób używało Lineotronic 530. Na koniec dodam że znam ludzi którzy używają Macków w dość świeżej konfiguracji, przyjrzę się bliżej tym komputerom oraz ich cenom…

  • Marek Arcimowicz

    Ale sie kulturalnie zrobilo! wszyscy wszystkich przepraszaja :))))
    Mialem ten komentarz podpisac pod poprzednia wypowiedzial Flawiusza, ale „niezawieszalany” Mac wywalil mi jakis blad w blue connect i trzeba bylo restartowac ;)
    ——————————-

    Oj, po raz kolejny uzyje porownania motoryzacyjnego. Rozklepany (od uzycia) glosnik w samochodzie jest dla mnie 3-cio rzednym problemem. Pierwszorzedne sa parametry jezdne i niezawodnosc samochodu w glownych aspektach jego uzywania. Dla mie wazny jest 4×4 prawdziwy, a nie elektroniczny, porzadny, trwaly i mocny silnik, walory uzytkowe.

    Szukalem odpowiednika Maca – kiedy chcialem kupic stacje robocza, myslisz, ze nie?
    Tylko niczego sensownego w zblizonej cenie nie znalazlem. Bardzo trudno o plyty dwuprocesorowe odpowiednio wyposazone – bo te do serwerow maja zupelnie inne preferencje. Obudowy nie znalazlem wcale, mimo ze po zakupie MacPro szukalem dalej (z ciekawosci). Nie jestem slepym fanem Maca i mitomanem. Ostatnio kupilem sobie komputer do prezentacji – taki desktop IBM, ktory wmontuje w szafke rack. Po pierwsze bylo tanio. Po drugie jak wloze dobra karte graficzna bedzie calkiem dobrze. Poza tym moj ulubiony program do prezentacji dziala tylko na PC. Mam partycje WinXP (ktory uwazam do tej pory za najlepszy system MS), nie jestem zaslepionym wrogiem Gatesa, o czym wspomnialem juz na wstepie. Doceniam tamten system i naklad pracy ludzi, ktorym zawdzieczamy bardzo wiele – czesto niedoceniajac ich udzialu. Tyle, ze nie jestem tez slepy w druga strone – a Ty zdajesz mi sie miec alergie na „mit Mac’ow”, ktory ma swoj poczatek w odleglych czasach, kiedy PC byly niedopracowane, do polski trafial glownie sprzet 2-3 i 4 kategorii, a jesli ktos mial Apple za 10 razy wieksze pieniadze – to mit tworzyl sie sam.

    I tyle. Pokaz mi prosze – bo ja nie znalazlem – porownymwalny komputer do Mac Pro, nie z Apple, bardzo jestem ciekaw, bez cienia zlosliwosci. Wiele rzeczy – takich drobiazgow – w pewnym sensie zawazylo na mojej kontynuacji uzywania jablek.
    Po pierwszym roku i przygodach z PowerBookiem 12″ mialem duze pretensjie do kilku kolegow (Piotra, Leszka), ktorzy mnie namowili na Apple. Wkurzalo mnie tak wiele rzeczy, z ktorymi nie moglem lub nie potrafilem sobie poradzic. Sprzedalem 12-ke i szukalem PC. W miedzyczasie skladalem stacje robocza. I utknalem.
    Ciagle byl problem z malym notebookiem wyposazonym w DVI (moze teraz juz jest) z pelnowymiarowym FireWire (400, bo o 800 nawet nie marzylem). Itd.
    No i w koncu zmontowalem stacje robocza w PC, bo PowerBook G4 byl zdecydowanie za wolny do obrobki coraz wiekszych plikow. Dalem rade przez rok, potem trzeba bylo sprzedac. PowerBooka juz nie mialem, wiec przesiadlem sie po roku pracy prawie wylacznie w OS X do Win XP. I? Stoi nadal u mnie. W kartonie. Nie mialem do tego wszystkiego sily. Przy probie powrotu okazalo sie, ze Apple mnie wkurzal, ale PC jeszcze bardziej :) Nie, nie mialem wielkich klopotow – umiem defragmentowac dyski, robic obraz i stawiac z niego system, itd, itp.. Tylko, ze nawet pierwotne postawienie systemu, wgranie sterownikow w odpowiedniej kolejnosci, wsadzienie RAiD itp, zworki, nie-zworki, kabelki, a to a tamto. nawet moj brat i szwagier, ktorzy zajmuja sie tym zawodowo od lat miewaja problemy z postawieniem systemu od zera i rzadko idzie wszystko jak trzeba od pierwszego podejscia. A tu bylo po prostu latwiej i przyjemniej. I tu jak dla mnie czai sie „wieksza wydajnowc”.
    Po prostu jak do obslugi lodowki, odkurzacza i sokowirowki nie trzeba co chwile laczyc sie z internetem, znac sie na tym, zeby zainstalowac od nowa – tak i w komputerach tez to nie powionno byc niezbedne. A mam wrazenie (moje subiektywne) ze niestety w PC trzeba – wiem, ze wynika to z otwartej struktury hardware i ma swoje dobre strony, ale mnie bardziej odpowiadaja dobre strony Apple. Co nie znaczy, ze nie doceniam, nie uzywam PC. A mam wrazenie, ze tak zinterpretowales moje wypowiedzi.

    PS. Nadal nie znalazlem tak dobrze dzialajacego edytora tekstu w MAC (dla Polakow) jak MS Word na PC, bo Office na MAC dziala do bani. Ni edzialaja slowniki, ciagle cos sie pierniczy. Tak ze prace magisterska formatowalem dzieki BootCamp – w WinXP :)

  • Jaroslaw Kaczmarski

    Dzień dobry,

    Tak o bardzo kulturalne forum :-)
    Panie Flawiuszu, nie czuję sie urażony, przecież rozmawiamy o świecie Mac/Pc widzianym z róznych perspektyw co jest ciekawe bo najżywiej dyskutujący (Pan Marek i ja) nie mamy fanatycznego stosunku do sprzętu. A swój post zacząłem pisać jak Pańskiego jeszcze nie było, i że pisałem go na raty kończąc ciut po północy więc wyszło trochę dziwnie :-)

    Jako, że przedstawił Pan ciekawe podsumowanie, odniosę się do niego z mojej własnej perspektywy macusera:

    „- system Windows można przeinstalować w 15 min wraz z zachowaniem wszelkich aplikacji i preferencji.”

    Wymaga to jednak zakupienia dodatkowego oprogramowania jak Ghost. Na Macu jest Time Machine, który jako składnik systemu nie musi być dokupowany. Z moich obserwacji wynika, że ponowne stawianie systemu na kompie jest częstą praktyką na PC a na Macu jest ono marginalne.

    „- są markowe PCty o bardzo funkcjonalnych rozwiązaniach obudowy (nie ustępujące Mackom).”

    Markowe PCty dorównujące/przewyższające Macom są od nich droższe.

    „- obsługa pamięci Flash jest banalnie prosta pod Windows.”

    Obsługa pamięci flash jest na Macu dużo prostsza niż na Windows. Flashpen zgłosi się na każdym Macu tak samo, a na różncyh PC-tach może różnie. W nowszych wersjach Windows (XP, Vista) podpowiadacz oferujący kilka opcji otwarcia jest niepotrzebnym komplikowaniem sprawy. odłączanie pamięci flash to konieczność odnalezienia i skorzystania z aplikacji zarządzającej. Na Macu to zawsze jeden klik niezależnie od tego czy jest się na desktopie, czy w jakiejś aplikacji.

    „- błędy w postscripcie nie wynikają z systemu w którym pracujemy.”

    Tendencja do nadmiernej opcjonalności systemów Microsoft tworzy jednak potrzebę poświęcenia temu większej uwagi i tym samym naraża na większe ryzyko popełnienia błędu.

    – serwis do PC jest praktycznie obecny wszędzie, czego nie można powiedzieć o Mackach.

    To prawda. Potrzeba serwisowania PCtów jest statystycznie dużo większa niż Mac’ów. Niezawodność (czy znacząco mniejsza zawodność) Maców wynika to z tego, że egzemplarze na Europę montowane są w jednym miejscu, z przetestowanych komponentów pochodzących ze sprawdzonych żrodeł.

    „- hardware w Macintoshu może być równie zawodne jak w PC.”

    To prawda. Zawodność hardware’u Mac’a jest wyraźnie mniejsza. Dodatkowo Apple np. sam prowadzi akcję wymiany wadliwych komponentów, natomiast składacze składaków tego nie robią i trzeba się martwić o to samemu o ile nie zna się kogoś naprawdę w tym dobrego i zorientowanego.

    „- gadżety z nadgryzionym jabłuszkiem (przydatne, czy nie) są droższe niż te projektowane dla PC.”

    Apple od dawna nie sprzedaje gadżetów zredukowawszy się do produkcji: komputerów (AppleTV oraz Time Capsule), klawiatur, myszy, ipodów/phone’ów, monitorów, systemu operacyjnego, oprogramowania specjalistycznego. Gadżety są wspólne ze światem PC i kosztują tak samo (np hub, router, kabelki FireWire itd.). Programy specjalistyczne są wysokiej jakości i są tańsze od konkurencji (np. FinalCutPro vs. Avid). IPod rządzi. Komputery są tańsze niż odpowiedniki PC.

    „- jest wiele bardzo interesujących aplikacji na PC których próżno szukać na Macintosha (i odwrotnie).”

    Na PC jest ich więcej. Jednak te wspólne, szczególnie istotne w branży twórczej działają lepiej i/lub ich ergonomia na Macu jest lepsza.

    „- ponad 90% komputerów na świecie pracuje pod Windows.”

    Ale podobny stosunek i tym razem dla Maca obseruje się w branży tworczej (zdecydowana wiekszość pracuje na Macu). Sądzę, że z dyskusji naszej wyłączyć należy księgowych z ich oprogramowaniem itd. (a swoją drogą jak Panie Marku radzi sobie Pan z kwestią wystawienia faktury na Macu).

    „- wielu informatyków (również amatorów) woli Windows i Linuxa nie dla tego że są “lepsze” niż MacOS, lecz pod wieloma względami bardziej (dla nich) interesujęce (ogólnie).”

    Z całym szacunkiem do innych profesji, ale tutaj dyskutują twórcy ze swoimi potrzebami, które nie polagają na dobieraniu się do wartości rejestrów, setupów itd.

    Cieszę się, że i Pan Marek postrzega wydajność ma Macu podobnie jak ja. Panie Flawiuszu proszę popatrzeć na argumenty twórców a nie informatyków :-)

  • Sebastian Romankiewicz

    !
    A pamietasz jak pierdyknela plyta w tym PC? Ile nerwow stracilismy, kombinowanie, wydzwanianie po sklepach, serwisach (a niby tak popularne, wszedobylskie i niezastapione serwisy). Nikt man nie mogl wtedy pomoc, bo takie 'torpedy’ do PC byly tylko na zamowienie. A pracowac trzeba bylo!
    Ja wiem jedno, na wlasnym zdrowiu sie nie powinno oszczedzac. A dla mnie PC to strata nerwow (zdrowia!). Na Macu wiecej mam relaksu. :)
    W macu denerwowala mnie jedna sprawa. Jak mieszkalem w PL nie bylo mnie na niego stac ale te pretensje praktycznie powinny wedrowac nie do Apple do 'Duck-system’ :) Bo komputer wart jest swojej ceny. Zreszta tylko w PL sa tak kolosalne zoznice pomiedzy Mac a PC w podobnej konfiguracji (piszac 'kolosalne’ mam na mysli 2krotne).

    p.s. sa juz komputery przenoscne typu PC, ktore na jednym ladowaniu bateri wytrzymaja 5h 4min (siec z lotniska + Adium)?

  • Flawiusz

    Hmmm… odwiedziłem stronę Cortlandu i nie widzę by ceny Macków jakoś zmalały, a miałem nadzieję że tak właśnie jest. Już wiem że w przyszłym roku nie kupię MacPro bo 8,5 tys. zł za najtańszego (czyli najsłabszego) to dla mnie zbyt wiele. Ja będę musiał zmieścić się (jak sądzę) w kwocie około 4 – 5 tys. zł (niestety). W tym przedziale cenowym mieści się najtańszy iMac którego konfiguracja jest słabsza niż mojego obecnego komputera. Fakt że iMac ma monitor, ale to nie jest sprzęt na którym chciałbym pracować. Oczywiście gdybym musiał wydać na komputer 10 czy 14 tys. zł to bym wydał, bo jak nie ma innego wyjścia to trudno. To jak z programami, wolał bym kupić coś tańszego niż Adobe, ale niestety nie ma (jak dla mnie) żadnej alternatywy. To jak z Twoimi aparatami, jeśli możesz to wydajesz mniej na sprzęt który ostatecznie wykona tę samą robotę, ale nie na wszystkim da się zaoszczędzić. Zastanawiam się jak wygląda Twoja praca na komputerze? Coś mi się wydaje że zupełnie inaczej niż moja :). Myślę że to wszystko jest w ogromnym stopniu kwestią dochodów. Z tego co się orientuję to w Łodzi jestem jednym z najlepiej zarabiających grafików i gdy negocjuję ceny to zaczynam czuć opór którego już nie zdołam przełamać, chyba że jednorazowo co najpewniej skończyło by się zawieszeniem współpracy. Być może w Warszawie poziom zarobków jest wyższy, bo na zachodzie to wygląda kilka razy lepiej (coś jak z tymi tragarzami w Himalajach). Może trzeba więcej pracować, nie 8 lecz 12 albo 14 godzin dziennie. Może trzeba pracować w soboty a może i w niedziele. Wówczas nie zmieniając pracy mógłbym wydać na komputer 14 tys. zł. Tylko czy na pewno warto? Sam nie wiem, ale na widok cen MacPro mina mi trochę zrzedła. Wiesz Marku, myślę że między nami jest spora przepaść jeśli idzie o poziom finansowy. Pewnie mamy też inne podejście do wydawania pieniędzy. Być może również mamy inny poziom tolerancji rozwiązań kompromisowych. Ja miałbym bardzo poważny problem wydać 20 tys. zł na aparat i zakup kolejnego, takiego samego w krótkim czasie, bo ten pierwszy skradziono. Hmmm… być może stąd właśnie bierze się moje dobre nastawienie do pracy na PC i Windows. Może tu działa zasada że „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Tyle że jak wspominam czasy pracy na Mackach i PC to naprawdę (z ręką na sercu) było mi obojętne przy którym siedzę. Naprawdę nie mam problemów z Windows. Od czasu zakupu obecnego komputera przeinstalowałem system tylko raz, robiąc porządki na święta rok temu, lecz wcale nie musiałem tego robić. Nie mniej z ciekawości sprawdzę jakiego PC można zmontować z 14 tys zł. Sądzę że byłby niezły. Dam znać, ale trochę trzeba będzie poczekać.

  • Flawiusz

    …powyższy (mój post) miał być pod ostatnim postem Marka i do niego się odnosi…

  • Flawiusz

    … zresztą niech będzie że Macki są takie zajebiste, co mi tam. Ja z przyczyn obiektywnych (to nie kwestia „chciejstwa”) zostaję na PC i nie wyrwę sobie z tego powodu włosów z głowy… może dla tego że mam za krótkie by je chwycić i wyrwać, a może dla tego że PC mnie nie wkurza i dobrze mi się na nim pracuje. Myślcie co chcecie, to wolny kraj…

  • Flawiusz

    (podobno wolny)

  • surzyn

    Przepraszam również wszystkich których mogę urazić, ale Marek i Jarosław napisali coś co sam chciałbym napisać (ale nie umiem tak ładnie). Niektorzy kochaja Maki i maja do tego prawo a tym bardziej maja prawo sie tym chwalic na swoich blogach. Ci ktorzy maja pecki i uwazaja ze Maki sa do d… moga sobie poczytac. Ale jaki sens nawracac i argumentowac i dyskutowac…? Uzytkownika Maka nie da sie oderwac siekiera od Maka, chyba ze zrobi to samo Apple zmieniajac jablka w cos co nimi nie bedzie. Ale to inna sprawa…

  • Flawiusz

    Przepraszam ale chyba z całej tej dyskusji nie wynika że ktoś uważa że Maki są do d…, raczej MacUserzy są blisko odwrotnego stwierdzenia że PC są do d… Ja jedynie bronię stanowiska że PC to fajny sprzęt i w praktyce ma wszelkie atrybuty by konkurowac z Mackami. A co do padniętej super-płyty… albo lepiej nie będę już pisał…

  • Jaroslaw Kaczmarski

    Dzień dobry,

    Jestem użytkownikiem. Świadomym użytkownikiem. Świadomość wynika z doświadczenia i potrzeb. Uważam, że w mojej pracy komputery Apple są dużo lepsze od PC i potrafię wskazać dlaczego. NIGDY nie uważałem, że pecety są do d…, NIGDY nie uważałem, że nie da się na nich zrobić tego co na Macu itd. Po prostu dokonałem subiektywnego wyboru firmy Apple bo pracuje mi się na tej platformie pewniej i wydajniej.

    Jakoś dziwnie się składa, że nie obnosząc się ze swoja macuserskością, w moim otoczeniu – mam tu na uwadze wyłącznie grafików, fotografów – 3 jedynych pectowców lata całe było wobec mnie złośliwych i uszczypliwych (ulubione ich hasło: „nie widzę różnicy do tego przepłaconego Maca”). I mniej wiecej od roku cała ta trójka kupiła i używa Maca (z wielką dumą – a jakże – teraz w kontaktach ze mną bardzo się ze swoimi Macami obnoszą). Zatem będąc jeszcze użytkownikami PC po prostu byli zakompleksieni.

    I słowo do Pana Flawiusza. Budzi moją złość i sprzeciw fakt, iż nie jest Pan w stanie zarobić na efektywniejsze narzędzie i siłą (a raczej słabością) swojego budżetu musi Pan lubić co ma. Pozwolę sobie na złożenie Panu teraz życzń noworocznych lepszej ekonomii :-)

  • Flawiusz

    Dziękuję, jak więcej zarobię to kupie jeszcze lepszego PCta :). (no dobra, rozważę też Apple). Napisałem też że gdybym MUSIAŁ kupić sprzęt za 14 tys. zł to bym kupił i moja ekonomia jakoś by wytrzymała (wystarczyło by użyć debetu), ale na szczęście nie muszę. Zawiodłem się jedynie tym że Apple nie oferuje nic ciekawego w niższym przedziale cenowym i tyle. Dalej nie będę już komentował bo chyba straciło to już jakikolwiek sens.

    PS. Jak można obnosić się z komputerem??? Pytam serio. Czy to polega na zanudzaniu kumpli przy piwie opowieściami o sprzęcie?

  • Jaroslaw Kaczmarski

    Przykłady tego co nazwałem obnoszeniem się z komputerem to ogół czynności związanych głównie z obszarami takimi jak:

    – mówienie sprawdzę/zrobię to „na MOIM MACU” zamiast „w kompie” i w ogóle mówienie słowa MAC a nawet podkreślenie MÓJ MAC zamiast komputer,
    – prezentowanie komputera niczym monstrancji i to w każdej sytuacji.

    Może słowo szpanowanie byłoby lepsze, ale że oni przy piwie nie zanudzają kumpli opowieściami o sprzęcie, tylko… tak, tak… oni przy piwie wyciągają swoje MacBooki, więc użyłem słowa obnoszą.

    Ja przypomnę, że dotyczy to znanych mi osobników z branży twórczej, którzy lata całe pracowali na PC i byli permanentnie wobec mnie uszczypliwi (co najmniej). Teraz po prostu wyszło na jaw ich zakompleksienie i przerodziło się w obnoszenie.

  • Flawiusz

    No cóż, tak też można…

  • Sebastian Romankiewicz

    ’Przepraszam’
    A moze by tak o kalibracji teraz podyskutowac? Marku co Ty na to? Jestem ciekaw opini fachowcow:)
    Np. cos w stylu: 'Spyder 3 Pro vs EyeOne Display 2′
    i na koniec… Przepraszam!

    p.s. 'Przepraszam’ to teraz taka nowa forma powitania i przywitania na forach ;) hehe

  • Marek Arcimowicz

    :D

    Jasne! Niedlugo wprowadze nowa zakladke w blogu, bedzie osobno o sprzecie, ktory polecam, a ktory niekoniecznie.

  • surzyn

    “ponad 90% komputerów na świecie pracuje pod Windows.” – a jedna piąta ludzi na świecie to chińczycy. Z takim podejściem powinieneś już zacząć się uczyć chińskiego :-D

    Ale chciałem o serwisie apple. Mam w domu trzy Maki (czwartego G4 „Dżordża” w piwnicy więc się nie liczy) w tym jeden macbook. Nigdy zaden z nich nie wymagal serwisowania (Dżordż z piwnicy dziala zresztą do tej pory), oprócz właśnie nieszczęsnego macbooka ktory w wyniku działania grawitacji poturbował się nieco. Jakiś czas później zaczął mrugać ekran a potem zgasł. Padła listwa łącząca wyświetlacz z zasilaniem chyba. Zadzwoniłem po raz pierwszy w życiu do serwisu a tam miła Pani konsultantka jak w orange :-) i okazało się że serwis jest door-to-door. Wyslalem i za 3 dni wrócił naprawiony. Nie miałem kontaktu z żadnym serwisem PC ale obawiam się że większość używających PC musi dzwonić z każdą częścią do innego sklepu. Mówię to na przykładzie mojego brata który kupuje płyte tu, kartę tam monitor jeszcze gdzieś indziej. Chyba oczywiście że kupi się PC w jakiejś firmie która go składa. Ale z tego co wiem największy szpan w świecie PC to właśnie to że ktoś kupił sobie coś tam sam zmontował podkręcił procesor i zamontował wiatrak ścienny a system chłodzenia wyprowadził za okno. Rozumiem że to taka zabawa w stylu tjuningowania sobie samochodu.

    Mój znajomy administrator sieci zmuszony od 9-17 pracować na PC kupił sobie dwa lata temu Maka – żeby przynajmniej w domu odpocząć – i to właśnie on czasem przynosi mi anegdoty o tym jak to jego kolega przekręcił w swoim PC procesor i coś tam jeszcze do takiego stopnia że trzyma komputer w szklanym akwarium bez obudowy zalany jakimś chłodziwem, olejem specjalnym czy czymś :-D

  • Flawiusz

    Piotrze, potwierdzasz tylko prawdę o tym ile możliwości się kryje w sprzęcie pod kryptonimem „PC”. Ja moje komputery kupuję jako gotowe, działające urządzenia. Konfigurację rozpatruję pod względem stosunku ceny do wydajności. Korzystam z usług firm (firmy) które sprawnie działają i cieszą się dobrą opinią. Nigdy nie musiałem serwisować żadnego PC którego sam kupiłem. Nigdy nie modernizowałem, tuningowałem, przerabiałem (itd.) żadnego z moich PC. Po prostu co 2-3 lata kupuję nowy komputer, wyciągam z pudełka i stawiam na biurku (widzisz jakąś różnicę w porównaniu z Macami?). Jeden, jedyny raz zdarzyło mi się dokupić dodatkowy dysk. O tym że od czasów Windows 2000 nie mam żadnego problemu z systemem już pisałem. To że ktoś lubi tuningować swojego PC i robić te wszystkie rzeczy o których napisałeś to jedna skrajność, a to że można (jak ja to robię) po prostu kupić dobrze działającego PC i co parę lat wymienić go na nowszego, bez cudowania, zmieniania konfiguracji, przerabiania itd, to druga sprawa.

  • Marcin Kucab

    Dostałem właśnie cynka o programie wyemitowanym w Ukraińskiej telewizji o czterech mościach pracujących kolejno na laptopach z xp, vista, w. siedem i tajemniczym z naklejką maskującom na klapie, ten z naklejką wciąż wygrywał i jabłko żarł pod koniec programu po czym ogryzkiem rzucił wurzytkownika od visty i poszedł. Pozdrowił gościa od XP mówiąc że dobre wino jest stare a reszcie zaproponował się upić.
    Sam po życiu z windowsami przesiadłem się na wersję hacint0sh PC a obecnie negro macbook.
    Reasumując nie widzę za horyzontem innych gajów po za jabłkowymi.
    Pozdrawiam z Bornholmu Marcin.

  • jrk

    ladne te maki,choc wkurzamnie ze takie biale – maja czarne w ofercie? w sklepach nie widzialem.
    podswietlana klawiatura? ladnie w nocy wyglada,tylko jak ktos duzo uzywa komputera,to pisze bezwzrokowo, wiec to argument tylko dla amatorow.
    System operacyjny maka na platformie Unix – dobry,lepszy od darmowej jego wersji (linux) i podobno stabilnieszy od windy,tylko czemu? przez konstrukcje systemu czy przez to ze na pc nie dostaje sie narzedzi wraz systemem i trzeba go nadwyrezac instalowaniem duzej ilosci programow? nie wiem.nie znam sie.
    Piekny watek o win NT – to byl swietny system.
    Reasumujac,nie czuje sie przekonany do maka,ale uwazam ze decyzja o jego wyborze powinna zalezec przede wszystkim od gustu lub/i od koniecznosci dopasowania sie do reszty zespolu z ktorym sie pracuje tak by praca zespolu byla maksymalnie wydajna. Szkoda tylko ze Bogu ducha winny Mac coraz czesciej nabywany jest w wyniku potrzeby snobizmu,powikszajac sobie tym samym grupe przeciwnikow i szydercow,co zwykle nie ma nic wspolnego z merytorycznym udowadnianiem wyzszosci jednego komputera nad drugim.

  • Marek Arcimowicz

    Dzięki za fajny komentarz!
    Wiesz, są i białe laptopy Apple, są i czarne. W większości teraz produkowane mają metalową, aluminiową obudowę. Wg. mnie bardzo dobrze zaprojektowaną. Mnie w mniejszych modelach brakuje jedynie ExpressPort34 – żeby sobie np. eSata wpakować na pokład, bo przy katalogach po kilkaset GB to FireWire800 nie wystarczy.
    Co do klawiatury podświetlanej – czasem w kiepskich warunkach trzeba użyć jakiegoś innego klawisza niż standardowy. Wiesz, ja często pracuję w trudnych warunkach, na kompletnych zadupiach, pod namiotem, etc. i tam, przy pisaniu np. dużego artykułu czasem potrzebowałem podświetlenia klawiatury żeby poszukać np. £ czy §
    ;)
    A system – w pakiecie dużo dodatkowego, bardzo funkcjonalnego softu. Całość – tak jak i hardware dobrze przemyślana i z regóły dobrze działająca i funkcjonalna.
    I na koniec: tak. Zgadzam się, że snobizm itp. zjawiska oraz powody dokonywania zakupów przez część użytkowników spychaj dyskusje i spory na mielizny nonsensu i głupoty. To się zdarza. Jednak bez twórczej dyskusji jakiś drobny kroczek wśród wielu kroków postępu nie zostanie dokonany. Dlatego uważam, że warto dyskutować, wymieniać poglądy. Po to by się uczyć i inspirować wzajemnie.

  • Flawiusz

    No i stało się… w moim PC, po trzech latach ciężkiej pracy padła płyta główna… jednak taniej było kupić nową, niż przechodzić na Maca :) Ale tak na spokojnie, to swoją drogą, mimo upływu czasu, zmian zachodzących w moim życiu (ogromnych/rewolucyjnych), przysiadaniu na wypasionych Macach w firmie z którą współpracuję, zabawie na nowym laptopie z Windą 7, nadal nie czuję, bym kiedyś przeszedł na Maca. Brakowało by mi zbyt wielu drobiazgów, które mam na PC z Windą… i tak już chyba zostanie.

Leave a Reply

Post Comment